- Widziałam ludzi stojących godzinami w kolejkach po talerz strawy. Stwierdziłam brak lekarzy i leków. Ludziom brakuje najbardziej elementarnych rzeczy, są pozbawieni podstawowych praw - oświadczyła Mijatović w czwartek na konferencji prasowej w Atenach.

Reklama

- To wstrząsające w Europie XXI wieku (...). Sytuacja imigrantów i osób ubiegających się o azyl na wyspach greckich jest wręcz wybuchowa, na granicy katastrofy - oceniła.

Komisarz ds. praw człowieka RE odwiedziła obozy dla uchodźców po raz drugi w ciągu dziesięciu miesięcy, ponieważ otrzymywała alarmujące wiadomości od różnych organizacji humanitarnych. Była także w obozie w Koryncie (80 km od Aten), utworzonym niedawno dla osób przewożonych tu z obozów na wyspach.

W obozach na pięciu greckich wyspach obliczonych na 6 300 osób przebywa 34 000 ludzi.

Mijatović zaapelowała o "pilne podjęcie działań w celu stworzenia znośnych warunków do życia dla tych tysięcy ludzkich istnień".

- Panuje drastyczny brak środków medycznych w super przeludnionych miejscach, które odwiedziłam, gdzie ludzie godzinami oczekują na pożywienie i na to, by móc skorzystać z toalety - relacjonowała.

- Greckie władze powinny zacząć szybkie działania, ponieważ nie respektuje się tu praw człowieka - dodała.

Podkreśliła, że jest szczególnie zaniepokojona faktem, iż greckie władze przedłużyły z trzech do 18 miesięcy ustawowy czas oczekiwania na decyzję w sprawie przyznania azylu. Niepokoi ją także fakt, że nie przewiduje się konkretnych działań w celu stworzenia możliwości skierowania osób, którym odmówiono azylu, do krajów trzecich.

Komisarz ds. praw człowieka RE zaniepokojona jest także enuncjacjami rządu w Ankarze, według których władze greckie odsyłają nielegalnie do Turcji tysiące imigrantów.

- Zapytałam kompetentne osoby w Grecji o tę sprawę, ale zaprzeczyły, jakoby dochodziło do nielegalnych deportacji. Konieczne jest zbadanie tej sprawy - zaznaczyła.

Reklama

Jak podała agencja AFP, prawicowy rząd grecki Kyriakosa Micotakisa zapowiedział odesłanie do Turcji 10 000 osób, które do końca 2020 roku nie uzyskają prawa azylu.

Premier Micotakis stwierdził, że do Grecji przybywają teraz głównie Afgańczycy i Irakijczycy, wobec czego chodzi raczej o "migrantów", nie zaś o uchodźców, którzy napływali do jego kraju podczas wielkiego exodusu z Syrii do Europy, jaki zaczął się w 2015 roku.