Pochodzący z południa Rosji mężczyzna protestował przeciwko inwazji na Ukrainę, za co sporządzono wobec niego kilka protokołów - podaje serwis.

Po ogłoszeniu mobilizacji zdecydował, że nie chce iść na wojnę, ani opuszczać kraju i zamieszkał w lesie na południu Rosji. Przyznał, że informacja o mobilizacji była dla niego szokująca.

Reklama

Programista kupił konieczny sprzęt i zaopatrzenie i ukrył się w dziczy. Jak ocenił w rozmowie z reporterami, zmobilizowani trafiają do ośrodków szkoleniowych, w których panują "dzikie warunki". - Pewnie gorsze niż moje obecnie - dodaje. - Nikomu nie są potrzebni, trzeba samemu wszystko zdobywać, kupować. I nie wiadomo po co w ogóle tam jesteś. Niektórzy to tłumaczą np. długiem wobec ojczyzny. Ale ja nie widzę w tym żadnych plusów. Nikogo nie bronimy, oczywiście, tylko napadamy. To bardzo przykre - podkreśla Rosjanin.