Na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi we Francji skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN), dawny Front Narodowy Marine Le Pen, zdecydowanie prowadzi w sondażach, a na drugim miejscu plasuje się koalicja Front Ludowy, zdominowana przez radykalną lewicę.

Reklama

Problem Francji problemem całej UE

W najlepszym przypadku parlament kontrolowany przez partie skrajne może Francję na długo zdestabilizować - ocenia publicysta.

W najgorszym przypadku może dojść do przyjęcia rozrzutnego budżetu i zarazem nacjonalistycznej polityki, które szybko doprowadzą do ekonomicznego i społecznego kryzysu, który bardzo szybko stałby się problemem całej UE. Pierwszy mechanizm, który doprowadziłby do kryzysu w UE, to problemy fiskalne Francji, a drugi - problemy dyplomatyczne - pisze Rachman.

Francja znajduje się bowiem w poważnych tarapatach finansowych, dług publiczny wynosi 110 proc. PKB, a deficyt budżetowy sięgnął w ubiegłym roku 5,5 proc. Tymczasem zarówno skrajna prawica, jak i radykalna lewica zobowiązały się w kampanii wyborczej do bardzo dużego zwiększenia wydatków i cięć podatkowych, które zwiększą zadłużenie państwa i deficyt, przy okazji łamiąc unijne reguły - wyjaśnia autor.

Reklama

Francuski minister finansów i gospodarki Bruno Le Maire ostrzegł niedawno, że program gospodarczy skrajnych ugrupowań politycznych grozi kryzysem finansowym tak poważnym, że może doprowadzić do objęcia Francji nadzorem Międzynarodowego Funduszu Walutowego - przypomina Rachman.

Kolejny problem wynika z faktu, że Francja jest jednym z 20 krajów unii walutowej. Jeśli oprocentowanie francuskich obligacji zacznie szybko rosnąć ze względu na ryzyko inwestycyjne, UE mogłaby interweniować poprzez awaryjny skup tych walorów, ale nie jest jasne, czy Bruksela lub Berlin zgodziłyby się na taką formę pomocy wobec państwa, które samo doprowadziło do sytuacji kryzysowej. Zwłaszcza że zarówno RN, jak i radykalna lewica we Francji są eurosceptyczne i niechętne Niemcom - ocenia publicysta.

Program RN zawiera zapis dotyczący "głębokich i niedających się pogodzić" rozbieżności pomiędzy światopoglądem Francji i Niemiec. Szef tej partii Jordan Bardella, który jest jej kandydatem na premiera, zagroził niedawno, że ograniczy francuską składkę do budżetu Unii o 2-3 mld euro rocznie.

Zdyscyplinowanie Francji "nie do pomyślenia"

Gdy Grecja popadła w kryzys zadłużenia, lekcją pokory, która skłoniła ją do zaaprobowania środków zaradczych narzuconych przez UE, było ryzyko wyrzucenia jej ze strefy euro. Próba zdyscyplinowania Francji w podobny sposób byłaby jednak nie do pomyślenia: w końcu od lat 50. cały projekt Wspólnoty był zbudowany wokół francusko-niemieckiego tandemu - przypomina komentator.

Zatem Francja pozostanie w unii walutowej, ale będzie źródłem jej problemów, a to może mieć fatalny wpływ zarówno na spójność, jak i stabilność strefy euro, w czasach, w których Unia musi zwierać szeregi ze względu na zagrożenie płynące z Rosji - ostrzega autor.

Potencjalna konfrontacja z Brukselą

Co gorsza, jeśli do władzy dojdzie Zjednoczenie Narodowe, to jego pierwszym odruchem może być pójście na konfrontację z Brukselą "w imię francuskiej suwerenności", a kryzys gospodarczy może wywołać jeszcze bardziej wojownicze i nacjonalistyczne nastroje - kontynuuje publicysta.

Pozostaje pamiętać, że kilkadziesiąt lat doświadczenia uczy, że nie należy obstawiać przegranej UE nawet wtedy, gdy narażona jest na śmiertelne zagrożenie - konkluduje Rachman.

Macron ostrzega przed wojną domową

Tymczasem prezydent Francji Emmanuel Macron oświadczył w poniedziałek, że programy wyborcze dwóch sił opozycji prowadzą do "wojny domowej". W ten sposób ocenił programy skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego i lewicy, do której należy skrajna Francja Nieujarzmiona.

Według Macrona takie zagrożenie pojawia się, bo odpowiedzią Zjednoczenia Narodowego (RN) na brak poczucia bezpieczeństwa jest sprowadzanie ludzi "do religii albo do pochodzenia", co tworzy podziały. Z kolei Francja Nieujarzmiona proponuje zdaniem Macrona "formę komunitaryzmu", ale to również oznacza sprowadzanie ludzi do "przynależności religijnej albo wspólnotowej".

Francuski prezydent przyznał, że programy obu sił opozycyjnych odpowiadają na "realne problemy", jednak - jego zdaniem - robią to źle, jedynie "zwiększając konfliktowość".

Najnowszy sondaż we Francji

Tymczasem dziennik "Le Figaro" podał w poniedziałek wyniki sondażu wykonanego przez ośrodek Ifop, z którego wynika, że RN może liczyć na poparcie ok. 36 proc. wyborców. Sojusz lewicowy, z udziałem Francji Nieujarzmionej, jest na drugim miejscu z poparciem około 29,5 procent. Obóz prezydencki uzyskał w sondażu 20,5 proc., o pół punktu procentowego mniej niż w sondażu sprzed tygodnia. Wyniki te są bardzo podobne do badań dwóch innych ośrodków, opublikowanych w miniony weekend.