Śpiewak ocenił, że ostatnie wybory samorządowe to "katastrofa". - Jeśli to ja miałem najlepszy wynik (w wyborach na prezydenta stolicy) po Rafale Trzaskowskim i Patryku Jakim i ten wynik wynosi 3 procent, to po prostu znaczy, że na scenie nie ma już kompletnie niczego poza PiS i Platformą - powiedział.
Ocenił, że błędem był brak wspólnej listy lewicy, środowisk progresywnych i ruchów miejskich. - Ale też ruchy miejskie opowiedziały się bardzo jednoznacznie przeciw partyjności i konsekwentnie odmawiały członkom partii politycznych udziału w tych wyborach. My się na to nie mogliśmy zgodzić. Skończyło się, jak się skończyło - podkreślił Śpiewak.
Pytany, czy znalazłby czas na wspólne rozmowy z Partią Razem, Robertem Biedroniem i SLD, odpowiedział: - Oczywiście, że bym znalazł. - Ale na razie żadnych takich rozmów nie ma. Zwłaszcza Robert Biedroń się do nich nie kwapi. Wiem, że były już próby porozumienia się z nim, ale on nie był tym zainteresowany - dodał.
Jak zaznaczył, Biedroń "nie odbiera telefonów, nie odpisuje na wiadomości". - Wiem, że nie dotyczy to tylko nas, ale i SLD. Boję się, że jego strategia ostatecznie będzie taka, by iść do tych wyborów samemu - powiedział Śpiewak.
Ocenił jednocześnie, że Biedroń może mieć szanse w wyborach europejskich. - Ale jeśli PiS wybierze drogę polaryzacji, zwarcia i faktycznie będzie dawać powody, by sądzić, że chce nas wyprowadzić z Unii, co jak dotąd chętnie i często robiło, to te wybory zamienią się w ogólnonarodowy plebiscyt - dodał Śpiewak.