Zbigniew Religa przypomniał jednak, że od początku mówił o błędzie lekarskim kardiochirurga, a nie o zabójstwie. Prokuratorzy zaś mówili: "To była negatywna opinia dla doktora G".

"Wnioski były trzy. Pierwszy brzmiał dokładnie tak: jeżeli nie wykonano badania oporów płucnych przed operacją, to popełniono istotny błąd lekarski. Drugi: nie rozumiem, dlaczego założono wspomaganie lewej komory, skoro niewydolna po operacji była prawa komora. Ja bym założył wspomaganie prawej komory lub dwóch komór. Trzeci: operacja została wykonana prawidłowo" - powiedział Religa w RMF FM.

Reklama

Zbigniew Religa żałuje, że jako minister zdrowia zgodził się wydać opinię o Mirosławie G. na prośbę prokuratury sterowanej przez innego ministra, w tym wypadku Zbigniewa Ziobro.

"Jest to błąd. Żałuję, bo w ogóle nie byłoby sprawy (...) Prawda jest taka: przyjechano do mnie i powiedziano: <Mamy do oceny wykonanie sekcji zwłok u pacjenta. Kogo pan z kardiochirurgów radzi Pytam: jaki to jest przypadek? Transplantacja serca>. Pomyślałem, dlaczego to jest takie tajemnicze i dlaczego nie wolno mi nic powiedzieć na ten temat. Pomyślałem, że obarczę kolegów. To bez sensu. Wezmę odpowiedzialność na siebie" - powiedział Religa.

Były minister zdrowia uważa jednocześnie, że za zdanie: "Już nikt nigdy więcej przez tego pana życia pozbawiony nie będzie", doktor G. powinien zostać przez Zbigniewa Ziobro przeproszony.

"Za słowa, które padły, a one są rozumiane dla większości ludzi, lekarzy zwłaszcza, że były celowe. Lekarz bez względu na to, czy jest dobry, czy zły, jego zamiarem nigdy nie jest zabójstwo (...). Od początku mówiłem, w rozmowie zresztą z panem ministrem Ziobrą, że pewne słowa niepotrzebnie zostały użyte" - stwierdził w RMF FM Zbigniew Religa.