Akcja zaczęła się w niedzielę nad ranem. Policjanci z drogówki pod Pełczycami próbowali zatrzymać do kontroli volkswagena golfa. Ten, zamiast stanąć, zaczął uciekać. Kierowca zajeżdżał drogę, uniemożliwiając mundurowym wyprzedzenie. Ignorował też "koguta" i syrenę. Załoga radiowozu wezwała więc pomoc - drugie, nieoznakowane auto do drogowych pościgów, citroena C5.
Policjanci natychmiast ruszyli w pogoń, miejscami mknąc ponad 180 kilometrów na godzinę. Po najgorszych, lokalnych drogach pędzili nawet 120 kilometrów na godzinę. Ich rajd nagrany wideorejestratorem niewiele się różni od filmów pochodzących z kabin aut rajdowych.
"Znamy ten teren, te drogi mamy objechane. Poza tym wyczuwam auto, którym teraz jeżdżę, wiem jak się zachowa w różnych sytuacjach" - mówi DZIENNIKOWI Mirosław Stanioch z policji w Choszcznie, który prowadził w niedzielną noc citroena.
Po kilkudziesięciu sekundach jazdy po krętej drodze, Stanioch dogonił uciekiniera, wyprzedził go i zajechał drogę kończąc pościg. Kierowca golfa okazał się kompletnie pijany - miał 3 promile alkoholu we krwi, nie posiadał prawa jazdy i wiózł równie pijanego brata.
Nie był to wcale najszybszy rajd policyjnego citroena. "Jechałem nim maksymalnie podczas pościgu 235 kilometrów na godzinę" - opowiada DZIENNIKOWI Stanioch. "Musiałem wtedy dogonić samochód jadący 200 kilometrów na godzinę" - mówi.