W feralną sobotę Marcin, który w Antrim pracował jako dostawca pizzy w restauracji Domino's, miał wolne. Zgodził się jednak przyjść do pracy, żeby zastąpić znajomego Polaka. To miała być przyjacielska przysługa - kolega chciał tego dnia wrócić do domu wcześniej.

Reklama

>>>Żołnierz uratował życie polskiego emigranta

Konsul honorowy RP Jerome Mullen, który odwiedził emigranta w belfaskim szpitalu, wspomina, że podczas ataku Polak był świadomy. "Opowiadał, że po pierwszej serii strzałów był przekonany, że to fajerwerki. Dopiero później zorientował się, że to zamach terrorystyczny. Zaklął wtedy pod nosem, co - jak mówi - podobno w ogóle mu się nie zdarza" - mówi konsul.

>>>Prawdziwa IRA nie żałuje Polaka

Polski emigrant przyjechał do Irlandii Północnej cztery lata temu ze swoją dziewczyną Martą, z którą ma 16-miesięcznego synka. W rekonwalescencji na miejscu towarzyszy mu rodzina.