Pod koniec marca autor słów obrażających prezydenta żalił się, że głosował na Lecha Kaczyńskiego i nic z tego nie ma oprócz kryzysu. Mężczyzna obraził też innego polityka. "Ale lepiej być ch... niż złamanym k... jak Palikot" - kończył swój paszkwil Janusz M. Mężczyzna na dole kartki napisał swój numer telefonu komórkowego. A gdy nikt się z nim nie kontaktował, sam zawiadomił policję.
>>>Dzieci wyzywają prezydenta na Naszej klasie
Policjanci pojawili się przy hipermarkecie i zdjęli kartkę z wulgaryzmami. Zatrzymali też autora, który stał w pobliżu. Mężczyzna był przekonany, że trafi za kraty. O to mu właśnie chodziło, bo nie miał gdzie mieszkać.
>>>Figurski: niedorozwinięty Lech Kaczyński
Niestety plan się nie powiódł, bo Januszowi M. nie postawiono zarzutów. Aby zostać skazanym, do znieważenia głowy państwa musi dojść publicznie. Badający sprawę nie mają pewności, czy tak było w tym przypadku, ponieważ wywieszoną kartkę widzieli tylko policjanci i sam autor.
>>>Obraził prezydenta, chce dla siebie kary
Prokuratura powiadomiła o sprawie Janusza M. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Lublinie. Ten postara się znaleźć dla mężczyzny lokum inne niż więzienie.