Kataryna broni swojej anonimowości tłumacząc, że gdy pisze swoje internetowe komentarze nie chce, by ktoś łączył jej wpisy z jej rzeczywistą działalnością. I zarzuca DZIENNIKOWI kłamstwo. "Nigdy nie zarabiałam u Roberta Kwiatkowskiego, nie zarabiałam osobiście, nie zarabiała moja instytucja" - tłumaczy. To odpowiedź na naszą informację, że fundacja Kataryny szkoliła dziennikarzy TVP w czasie, gdy ona sama na blogu krytykowała prezesa telewizji.
>>> przeczytaj cały wpis na blogu Kataryny
O Katarynie - autorce jednego z najpopularniejszych blogów - zrobiło się ostatnio głośno, gdy syn ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy nazwał ją"wrednym babsztylem" i zażądał od twórców portalu Salon24.pl ujawnienia jej nazwiska. Krzysztofowi Czumie nie spodobały się wpisy na temat jego ojca.
Kataryna zadeklarowała, że jest gotowa się ujawnić i procesować z ministrem. Ale musi mieć pewność, że Andrzej Czuma rzeczywiście pozwie ją do sądu.
>>> Zaremba: współczuję Katarynie
Od tego momentu DZIENNIK próbował na własną rękę dowiedzieć się, kim jest Kataryna. Blogerka udzieliła nam - wciąż anonimowego - wywiadu. W końcu udało się ustalić jej personalia. Ale ponieważ nie zgodziła się na ich publikację, nie zrobiliśmy tego. A ona przestała z nami rozmawiać. Zamilkł także jej blog. Dopiero dziś pojawił się na nim oskarżycielski wpis.