Komitet "Pro Polonia" nie zawiesza protestów przeciwko koncertowi Madonny, który ma się odbyć 15 sierpnia w Warszawie. To dzień święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Dla komitetu zbieżność dat jest nieprzypadkowa.
Ostatnio "Pro Polonia" wpadła na pomysł celebracji mszy na warszawskim Placu Bankowym w sprzeciwie wobec koncertu. Miała się odbyć 31 lipca. Ale kuria nie wydała na nią zgody. Zdumiało to członków komitetu. Wystosowali więc do Episkopatu Polski otwarty list.
>>>Wałęsa: Ten koncert to satanistyczna prowokacja
Zaczęli jednak od zupełnie innego wątku. Do organizatorów protestu dotarła bowiem informacja, że Madonna chce wrócić do swojego byłego męża Guya Ritchiego. Skąd ta nagła decyzja?
"Amerykańskie media w ostatnich dniach, ze zdumieniem doniosły o możliwości powrotu piosenkarki Madonny do swojego męża i zerwania tym samym z jej rozwiązłym życiem. Czy wpływ na podejmowane przez Madonnę decyzje ma protest naszego Komitetu Obrony Wiary i Tradycji Narodowych <Pro Polonia>, który uświadomił jej niestosowność skandalicznego artystycznego wizerunku? Jesteśmy przekonani, że właśnie tak jest…!" - napisano w liście do Episkopatu.
Początek opublikowanego w niedzielę w internecie listu wywołał jednak lawinę złośliwych komentarzy. Zarzut o grzechu pychy był jednym z bardziej stonowanych. Dziś list wygląda już inaczej. Najwyżsi hierarchowie Kościoła katolickiego dowiedzą się więc tylko o zdumieniu amerykańskich mediów. Zniknęło za to wytłumaczenie, skąd ta nagła wolta w artystycznym wizerunku artystki.