Gdy Polacy mieszkający w Löknitz chcieli rano pojechać swoimi autami do pracy, zobaczyli, że mają powybijane szyby - relacjonują "Gazeta Wyborcza" i "Super Express". Na maskach samochodów były ślady deptania butami. Polskie tablice rejestracyjne były poodrywane i zwinięte w rulony. Niemieccy bandyci próbowali zniszczyć jeszcze trzy kolejne auta, ale na szczęście im się to nie udało.

Reklama

Polacy mieszkający w przygranicznym Löknitz są przekonani, że to robota młodych niemieckich neonazistów z partii NPD. Niemiecka policja zatrzymała nawet dwóch podejrzanych, ale musiała ich zwolnić, bo nie było przeciw nim dowodów.

Jednak nawet burmistrz Lothar Meistring przyznaje: "W regionie jest ponad 20-procentowe bezrobocie, w takich warunkach ekstremalne partie zawsze znajdują spore poparcie".

To nie pierwsze antypolskie incydenty w tym miasteczku. "Niemieckie dzieci pobiły i opluły mi dziecko w szkole" - opowiada jedna z Polek mieszkających w Löknitz. "Z domu to wynoszą. Rodzice nastawiają dzieciaki przeciwko nam" - ocenia Krzysztof Potocki - właściciel jednego ze zniszczonych samochodów, prowadzący w miasteczku wędzarnię ryb.

Reklama

W Löknitz na murach domów pojawiały się już napisy "Polacy wynocha z Löknitz", podpalono nawet wycieraczkę przed mieszkaniem zajmowanym przez Polaków.

Polska społeczność - około 200 osób - w tym 3-tysięcznym miasteczku żyje w coraz większym strachu. Coraz więcej z nich myśli o powrocie do Polski, a w każdym razie o wyprowadzce z Löknitz.

Polacy osiedlali się w Löknitz, bo miasteczko leży tylko 18 kilometrów od Szczecina i 11 kilometrów od granicy polsko-niemieckiej. Metr kwadratowy mieszkania kosztuje tam około 3 tysięcy złotych, podczas gdy w Szczecinie trudno znależć mieszkanie za mniej niż 6 tysięcy za metr kwadratowy.