W internecie pojawił się w ostatnich dniach film dokumentujący stan rozbitego pod Smoleńskiem prezydenckiego Tupolewa. Szczątki samolotu leżą na lotnisku Siewiernyj kilka kilometrów od miejsca katastrofy. Autor nagrania swobodnie porusza się wokół wraku, zagląda nawet do środka fragmentu poszycia.
"To budzi obawy i niepokój prokuratury prowadzącej śledztwo i moje osobiste. Kilkakrotnie zwracałem na to uwagę. Mam nadzieję, że tego rodzaju brak zabezpieczenia, wpływ czasu, czynników korodujących i innych powodujących możliwości zniekształceń nie odbiją się na wynikach badań tego samolotu, ale lepiej by było, żeby on był zabezpieczony" - powiedział w RMF FM Seremet.
Pytany, co mu mówi jego rosyjski odpowiednik, gdy prosi go o zabezpieczenie wraku, odparł, że słyszy od tamtejszej prokuratury, że to nie jest jej zadanie, a odpowiednich władz administracyjnych Smoleńska. Ocenił, że wyczuwany jest pewnego rodzaju brak empatii, jeśli chodzi o tego rodzaju działania.
Zwrócił uwagę, że Polska już dość dawno zwróciła się o z wnioskiem o to, aby na czas badań szczątki samolotu zostały wypożyczone naszej prokuraturze. Przyznał jednak, że nie sądzi, by udało się tę prośbę zrealizować. Tłumaczył, że przeszkodę stanowiłby kwestie organizacyjne.
Minister obrony Bogdan Klich ocenił, że to strona rosyjska nie wywiązała się ze swoich obowiązków w sprawie zabezpieczenia wraku samolotu.
"Strona rosyjska zaniedbuje, nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, zarówno rząd polski, jak i prokuratura zwracały się do strony rosyjskiej z apelami o to, aby wrak samolotu został zabezpieczony. To jest odpowiedzialność Rosjan" - mówił Klich we wtorek w Radiu ZET.
"Piłka jest po stronie rosyjskiej, to strona rosyjska musi stanąć na wysokości zadania i zabezpieczyć ten wrak" - podkreślił minister obrony.
Seremet powiedział ponadto, że śledztwo ws. katastrofy jest mniej więcej na półmetku. Według niego, możliwe, że w jego wyniku zostaną postawione zarzuty zaniedbania obowiązków. Nie chciał jednak zdradzić, kto miałby je usłyszeć.
Na początku września akredytowany przy rosyjskiej komisji badającej katastrofę Edmund Klich informował, że uzyskał zapewnienie Rosjan, iż wszystkie formalności związane z zabezpieczeniem wraku polskiego samolotu na lotnisku w Smoleńsku zostały załatwione.
"Poinformowano mnie, że wszystkie formalności, w tym finansowe, zostały załatwione; że pani Anodina (przewodnicząca MAK) osobiście dzwoniła w tej sprawie do zastępcy gubernatora Smoleńska, oferując pomoc" - mówił polski akredytowany.
Przedstawiciel Polski przy MAK zaznaczył, że nie podano mu jednak konkretnego terminu rozpoczęcia prac. Potwierdził, że wrak maszyny zostanie ogrodzony płotem z aluminiowej blachy o wysokości 3 metrów i przykryty brezentem.