Przed sądem rejonowym w Nowym Targu rozpoczął się proces trzech mężczyzn, oskarżonych o brutalne zabicie psa w listopadzie 2010 roku. Mężczyźni ciągnęli psa na linie holowniczej przywiązanej do samochodu, aż urwali zwierzęciu łeb.
Wojciech B, właściciel ponad dwuletniej suki rasy Husky nie przyznał się do zarzucanego czynu. Zeznał przed sądem, że był tak pijany, że nie pamięta przebiegu zdarzenia. Zaprzeczył również zeznaniom pozostałych oskarżonych, jakoby chciał pozbyć się zwierzęcia. B. powiedział przed sądem, że dbał o psa, którego wcześniej zabrał ze schroniska i żałuje tego, co się stało. Powiedział też, że w przeszłości leczył się z alkoholizmu.
Dwaj pozostali oskarżeni przyznali się do brutalnego zabicia psa. Piotr K. kierujący autem, do którego zwierzę było przywiązane, wyjaśnił przed sądem, że nie miał zamiaru zabić psa. Zeznał, że chcieli, aby zwierzę przebiegło się za samochodem.
"Ciągnęliśmy psa przez ok. 2 km, jadąc z prędkości ok. 30 km/h" - wyjaśniał. K. przedstawiono również zarzut prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu.
Kolejny z oskarżonych Krzysztof T. przyznał przed sądem, że to on przywiązał psa liną holowniczą w taki sposób, że pętla sama się zaciskała na szyi psa. T. zeznał, że pies zachowywał się spokojnie wobec ludzi.
Sprawcy, 18, 19- i 23-latek, mieszkańcy Orawy, w trakcie makabrycznego czynu byli pijani. Przed sądem przyznali, że każdy z nich przed zdarzeniem wypił kilka piw. Jeden z nich miał prawie 2,5 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Mężczyznom grozi kara do dwóch lat więzienia.
Ukarania sprawców brutalnego zabicia psa z całą surowością domagają się obrońcy praw zwierząt. Na jednym z portali internetowych zebrano niemal 100 tys. podpisów pod apelem o ukaranie mężczyzn.