"Rezultaty trwającego bardzo długo śledztwa potwierdziły ustalenia komisji, która badała katastrofę C-295. Prokuratura również nie znalazła dowodów na niesprawność samolotu" - powiedział. Dodał, że po katastrofie pojawiały się pogłoski o usterce, ale - jak powiedział - "w działaniach prokuratury nie ma miejsca na gdybania czy domniemywania".

Reklama

Łukaszewicz zauważył, że kontroler nie jest jedyną osobą, która przyczyniła się do katastrofy, ale jedyną, która przeżyła, dlatego prokuratura postawiła go w stan oskarżenia.

>>> Oto przyczyny katastrofy samolotu CASA

"Zapis rozmów załogi z wieżą wskazuje, że kontroler i załoga mówili innymi językami. Załoga podawała wysokość i prędkość w stopach i milach, kontroler w metrach. Było to typowe nieporozumienie komunikacyjne, na które nałożyły się trudne warunki atmosferyczne i niewystarczające umiejętności praktyczne załogi w wykonywaniu zajść nieprecyzyjnych" - powiedział Łukaszewicz.

Podkreślił, że warunki były trudne, na pograniczu minimum, ale go nie przekraczały. "Było to rutynowe lądowanie w trudnych warunkach. Dobrze wyszkolona załoga powinna była sobie poradzić" - ocenił.

Podkreślił, że "załoga częściej lądowała według wskazań ILS, miała duże doświadczenie w lotach do Afganistanu, gdzie jednak lądowania z reguły odbywają się przy widzialności ziemi. Dodatkowym utrudnieniem był silny wiatr, wiejący pod kątem prostym i spychający samolot z kursu".



Reklama

"Można ubolewać nad tym, że gdy wojskowa komisja badająca katastrofę zakończyła prace, opublikowano tylko część jej ustaleń. Może byłoby lepiej, gdyby w takich przypadkach niczego nie ukrywać. Być może, gdyby opublikowano całość ustaleń, nacisk opinii publicznej byłby wymusił zmiany w sposobie myślenia i działania lotnictwa wojskowego i może nie doszłoby do następnej katastrofy" - dodał były pełnomocnik MON ds. wdrażania F-16.

W czwartek Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu przedstawiła ustalenia zakończonego śledztwa w sprawie katastrofy samolotu CASA w Mirosławcu. Śledztwo trwało ponad trzy lata. Do sądu skierowany został akt oskarżenia wobec por. Adama B., byłego kontrolera zbliżania i precyzyjnego podejścia na lotnisku w Mirosławcu. Prokuratura zarzuca mu niedopełnienie obowiązków, za co grozi do trzech lat więzienia. Prokuratura umorzyła postępowanie wobec dowódcy załogi samolotu kpt. pil. Roberta K., który zginął w katastrofie, a także wobec ówczesnego dowódcy 13. eskadry lotnictwa transportowego.

Wojskowy samolot transportowy CASA C-295M rozwożący uczestników konferencji bezpieczeństwa lotów w wojsku rozbił się 23 stycznia 2008 w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). Zginęło 20 osób - czteroosobowa załoga i 16 oficerów. Po katastrofie stanowiska straciło pięciu wojskowych, którzy zdaniem ministra obrony bezpośrednio odpowiadali za decyzje, które doprowadziły do tragedii.