W programie "Polski punkt widzenia" Telewizji Trwam, o. Piotr Chyła opowiadał, że na pokładzie samolotu nie było paniki, chociaż pasażerowie zostali poinformowani o tym, że czeka ich "lądowanie awaryjne motywowane błędem technicznym". Duchowny podkreślił, że załoga niezwykle precyzyjnie opisała procedury obowiązujące w przypadku lądowania awaryjnego.
"Sam moment lądowania to taka przerażająca cisza" - relacjonował w Telewizji Trwam o. Chyła. Ksiądz opowiadał, że pasażerowie spodziewali się uderzenia ale okazało się, że samolot lądował jak "na gąbce".
Ojciec Chyła nie chciał opowiadać o swoich doznaniach tuż przed lądowaniem, jednak wspomniał, że dwukrotnie rozgrzeszył wszystkich pasażerów. Podkreślił również, że miał przy sobie relikwie Jana Pawła II i modlił się "za jego wstawiennictwem".