Około 90 tysięcy złotych wynoszą straty spowodowane wybrykami chuliganów podczas Marszu Niepodległości w Warszawie. Ewa Gawor, dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego miasta stołecznego Warszawy, powiedziała podczas konferencji prasowej, że policzono koszty zniszczeń. Sprzątanie zakończono przed 5.00 rano. W sumie wszystkie straty: zniszczone chodniki, przystanki, obiekty użyteczności publicznej będą kosztować podatników 90 tysięcy złotych.
Władze stolicy chcą, aby parlamentarzyści jak najszybciej zajęli się nowelizacją ustawy o zgromadzeniach, tak aby w przyszłości karanie osób odpowiedzialnych za bójki z policją było łatwiejsze.
Prezydent Warszawy podkreśla, że nie może nie pozwolić na przemarsz, bo zabrania tego ustawa. Dlatego Hanna Gronkiewicz-Waltz chce, aby zmieniono prawo tak, by wyeliminować chuliganów z udziału w takich imprezach. Największym problemem jest identyfikacja uczestników zadym. Prezydent miasta postuluje, aby zakazać zasłaniania twarzy. Problem polega na tym, że nawet złapanym osobom trudno jest udowodnić udział w burdach, jeśli nie widać na monitoringu twarzy.
W sprawie zmian w ustawie o zgromadzeniach naciska też prezydent Bronisław Komorowski. Prezydent chce, by Sejm i Senat przyspieszyły prace nad jego projektem ustawy dotyczącym zakazu zakrywania twarzy podczas manifestacji. Dziś wysłał w tej sprawie list do marszałków Sejmu i Senatu i zaapelował o przekazanie go wszystkim klubom parlamentarnym.
ZOBACZ TAKŻE: Burdy na Marszu Niepodległości. Tak chuligani bili się z policją>>>