O ile pozostałe służby mundurowe już od dłuższego czasu wiedzą, na jakie ewentualne podwyżki będą mogły liczyć w 2017 r., o tyle w przypadku żołnierzy rząd – jak do tej pory – nie składał żadnych deklaracji. Nie oznacza to jednak, że zostaną oni pominięci przy planowaniu budżetu na kolejny rok.
Dogrywają szczegóły
Z naszych informacji wynika, że stosowny wniosek ministra obrony narodowej o podwyżki wraz z projektem rozporządzenia leży już w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego i czeka na podpis prezydenta (gdy głowa państwa podpisze dokument, wymagana będzie jeszcze kontrasygnata premiera, ale to wydaje się tylko formalnością). – Wniosek ministra obrony narodowej w zakresie określenia wielokrotności kwoty bazowej stanowiącej przeciętne uposażenie żołnierzy zawodowych faktycznie trafił do BBN. Został zaopiniowany i przekazany do dalszego procedowania – potwierdza Joanna Kwaśniewska, naczelnik wydziału komunikacji Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Wszystko wskazuje na to, że wojskowi o podwyżkach dowiedzą się oficjalnie przy okazji Święta Wojska Polskiego, które przypada 15 sierpnia.
Na co mogą liczyć? Zarówno MON, jak i BBN odmawiają informacji na ten temat. Nie chce ich także zdradzić gen. Marian Babuśka, przewodniczący Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerów Zawodowych. – Nie chcę podawać szczegółów, czekamy na podpis stosownych dokumentów. Jeśli wszystko pójdzie pomyślnie, to żołnierze będą mogli liczyć na wyższy wzrost uposażeń niż policjanci – mówi tajemniczo Babuśka. – Trzeba podkreślić, że nowy minister od pierwszych dni urzędowania dążył do tego, aby żołnierze lepiej zarabiali, bo w poprzednich latach różnie z tym było – dodaje.
Tymczasem z informacji, do których dotarł DGP, wynika, że zgodnie z projektem rozporządzenia wskaźnik kwoty bazowej (wynosi ona obecnie 1523 zł) od 1 stycznia 2017 r. zostanie podwyższony z 2,95 do 3,20. W praktyce oznacza to, że średnia płaca żołnierzy wzrośnie z 4493 zł do 4873, czyli o 380 zł. Przy czym ostatecznie to szef MON zdecyduje o tym, czy na takie same podwyżki będą mogli liczyć wszyscy mundurowi – począwszy od szeregowych, a skończywszy na generałach – czy też zostaną one zróżnicowane. Eksperci opowiadają się za tym drugim rozwiązaniem.
– MON powinien przyznać podwyżki głównie żołnierzom służącym w korpusie szeregowych i podoficerów. To właśnie ta grupa żyje poniżej progu minimum socjalnego – przekonuje gen. Roman Polko, były dowódca GROM.
Wtóruje mu gen. Waldemar Skrzypczak, były wiceminister MON. – Podwyżki sięgające blisko 400 zł to duże podwyżki. Nikt nie powinien tu narzekać – komentuje.
Największe podwyżki
Żołnierze nie kryją zadowolenia. – W lipcu 2012 r. otrzymali od Donalda Tuska obiecane 300 zł, a ustępujący Bronisław Komorowski w sierpniu 2015 r. zdecydował się na podwyższenie wskaźnika, który doprowadził do wzrostu uposażeń o 198 zł – przypomina jeden z oficerów w MON. I dodaje, że w poprzednich latach mimo zagrożeń nigdy wojskowi nie zostali tak bardzo docenieni.
Faktycznie tuż po objęciu stanowiska Antoni Macierewicz wstrzymał publikację rozporządzenia płacowego podpisanego przez jego poprzednika, aby wprowadzić korzystniejsze rozwiązania. W efekcie pensje wojskowych od starszego chorążego sztabowego do generała wzrosły o 210 zł, a od szeregowego do starszego chorążego od 100 zł do 200 zł. Ponadto MON zdecydował, że wypłacany od 2012 r. dodatek stażowy w wysokości 300 zł zostanie włączony do uposażenia zasadniczego. Dzięki temu wzrosły gratyfikacje za urlop wypoczynkowy, ryczałt z tytułu przeniesienia, a także stawki związane z rekonwersją, czyli środkami na przekwalifikowanie osób odchodzących z armii.
Z naszych informacji wynika, że na podwyżki mogą również liczyć pracownicy cywilni wojska. W przyszłym roku ich pensje wzrosną o 300 zł. – Jest to o tyle zasadne, że nasze obecne średnie płace wynoszą zaledwie 3,4 tys. zł – mówi Zenon Jagiełło, przewodniczący NSZZ Pracowników Wojska. – Ten wzrost jest konieczny, inaczej z armii będą odchodzić specjaliści – dodaje.
Ponadto cywile otrzymają wyrównania dodatkowych wygrodzeń, trzynastek, które przez kilka ostatnich lat były zaniżane. W niektórych jednostkach nie wliczano do nich bowiem nagród i premii.
Awans dla każdego
To niejedyne prezenty dla armii szykowane na jej święto. Otóż za dwa tygodnie – 15 sierpnia – awans ma otrzymać 19 tys. żołnierzy. To rekordowa liczba. Do tej pory obowiązywał bowiem limit mianowań, który MON z powodu oszczędności ustaliło na zaledwie 3,7 tys. osób rocznie. W efekcie część żołnierzy mimo spełnienia warunków do awansu nie otrzymywała go. W maju br. Antonii Macierewicz zniósł jednak limit. Tak więc awansować mają wszyscy, którzy spełniają kryteria. Budżet państwa tylko w tym roku będzie to kosztować 23 mln zł.
– Skoro żołnierze przez wszystkie lata służby starali się podwyższać swoje kwalifikacje, posiadali bardzo dobrą ocenę służbową, to nie widzę przeszkód, aby ich awansować. Wojskowy, który mimo starań nie ma takiej możliwości, jest sfrustrowany i decyduje się na przykład na odejście z armii – tłumaczy Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON. – Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wszyscy żołnierze, którzy spełniają warunki do mianowania na kolejne stopnie wojskowe, je otrzymali – dodaje.
– Zniesienie limitów jest dobrym rozwiązaniem, bo do tej pory np. wybitny specjalista wyrzutni OSA posiadał stopień kaprala, a powinien być co najmniej chorążym – mówi gen. Waldemar Skrzypczak.