W ocenie biskupa Tadeusza Pieronka, tylko msza święta w dniu miesięcznicy smoleńskiej jest uroczystością religijną. – Ludzie wychodzący z katedry robią politykę. Te marsz i wypowiedzi przed Pałacem Prezydenckim nie mają charakteru religijnego. Miesięcznice smoleńskie to czysta polityka. (…) Nie chodzi już o zmarłych. Chodzi o politykę. To, co się tam słyszy podczas wystąpień, to włosy stają dęba – mówi były sekretarz generalny Episkopatu Polski w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Jak dodaje biskup, obchody miesięcznic nie skończą się, gdy w stolicy staną pomniki Lecha Kaczyńskiego i ofiar katastrofy smoleńskiej. – To tylko pretekst. Gdyby nie ten, byłby inny. Wkrótce w każdym miasteczku będzie musiał być pomnik Lecha Kaczyńskiego, jak w ZSRR pomnik Stalina. (…) Można próbować wprowadzić taką religię, ale to będzie religia Kaczyńskiego, nie religia chrześcijańska – tłumaczy bp Pieronek.
"PiS straszy uchodźcami"
Pieronek mówi, że Polska ma „moralny obowiązek” przyjmowania uchodźców. – Większość Polaków to chrześcijanie, więc ten obowiązek wynika z miłości do bliźniego – precyzuje biskup. Jak tłumaczy, PiS "nastraszył Polaków uchodźcami". – Pokazali same negatywy. Polacy mogą wyjeżdżać masowo za granicę, bo tam lepiej im się zarabia i żyje, a inni już do nas przyjeżdżać nie mogą? – ocenia i pyta retorycznie hierarcha.
Pieronek dodaje, że polski Kościół jest gotowy przyjąć uchodźców.