Dariusz Drelich w trwającym ok. 75 minut wystąpieniu tłumaczył, że kwestia ewentualnego skierowania żołnierzy na tereny dotknięte żywiołem pojawiła się już na pierwszym posiedzeniu sztabu kryzysowego w sobotę rano 12 sierpnia.

Wyjaśnił, że zastępca komendanta wojewódzkiego PSP w Gdańsku poinformował wówczas, że wsparcie armii nie jest potrzebne, a siły i środki używane przez straż pożarną są wystarczające. W niedzielę rozmawiałem z burmistrzem gminy Czersk, na terenie której znajduje się miejscowość Rytel i skąd dochodziły informacje o braku skutecznych działań w niesieniu pomocy dla mieszkańców. Burmistrz zapewniała mnie, że wszystko ma pod kontrolą, poradzi sobie i nie widzi potrzeby użycia wojska, mimo apeli sołtysa tej miejscowości - mówił wojewoda.

Reklama

Ostatecznie, wojewoda skierował wojsko na tereny, gdzie przeszła nawałnica, w poniedziałek 14 sierpnia, aby oczyścić z powalonych drzew koryto rzeki Brdy, która mogła wylać na okoliczne miejscowości.

Drelich odniósł się też do swojej wypowiedzi dla TVN24. Do zbierania gałęzi, do zamiatania liści nie będziemy wzywać wojska"- mówił kilka dni temu w rozmowie z reporterem stacji.

Kilka moich słów i uwag na marginesie, zaprezentowanych w jednej z telewizji, wyrwanych z kontekstu rozmowy, a uzyskanych - nie waham się użyć tego słowa - podstępnie - zostały użyte do wyprodukowania tzw. fake newsów. Sugerowano w nich, że dotyczyły one tej apokaliptycznej nocy z 11 na 12 sierpnia. Przedstawiono mnie jako osobę bezduszną, lekceważącą tragedię ludzi oraz pozbawioną szacunku do Sił Zbrojnych RP. Jest dokładnie odwrotnie. Na tej sali jest wiele osób, które mnie dobrze znają i wiedzą doskonale, że to manipulacja - oświadczył Drelich.

Zapewnił, że tragedia mieszkańców budzi w nim najgłębsze współczucie i motywuje do dalszej ciężkiej pracy, aby nieść szybko pomoc. Jego zdaniem, wojsko zareagowało we właściwym czasie. Poprosiłem wojsko o wsparcie w momencie, kiedy inne służby prowadzące akcję w tym konkretnym miejscu nie były w stanie skutecznie działać. Poza tym, żaden samorządowiec na ten czas do 14 sierpnia, a nawet i później, bo aż do 17 sierpnia nie wnioskował o pomoc, czy to na piśmie, czy ustnie, że nie może zrealizować swoich obowiązków i dlatego potrzebuje pomocy Sił Zbrojnych - przekonywał wojewoda.

Odnosząc się do pojawiających się w mediach głosów o konieczności ogłoszenia klęski żywiołowej muszę zaznaczyć, że nie zdecydowałem się na ten krok ze względu na to, że nie było ku temu przesłanek. Zainteresowanych odsyłam do stosownej ustawy - po jej lekturze nie będą państwo mieli żadnych wątpliwości co do słuszności moich decyzji i działań - argumentował.

Reklama

W jego ocenie, służby działały wydolnie i sprawnie. Wprowadzenie takiego stanu nie pomoże poszkodowanym - nie uzyskają lepszych warunków do odbudowy, ani większych odszkodowań- uzasadnił Drelich. Poinformował, że z zasiłków do 6 tysięcy złotych wypłacono do tej pory poszkodowanym w Pomorskiem ok. 4,5 mln zł w 26 gminach.

Zaapelował, aby samorządy jaj najszybciej realizowały wypłaty. Wypłata zasiłków do 6 tysięcy zł, to jest na razie ok. 40 procent. Każda taka opieszałość w przekazywaniu pieniędzy, w realizowaniu zadań, jest nie do przyjęcia i nie będziemy mogli tego tolerować. Nie chciałbym krytykować żadnego samorządu za to, że mógł wypłacić wcześniej, bo nie o to w tej chwili chodzi - dodał Drelich.

Nie wolno wykorzystywać tej tragedii do bieżącej walki politycznej. To jest uniwersalna zasada. My w każdej sytuacji próbowaliśmy znaleźć rozwiązanie najszybciej jak się da. I wzywam do opamiętania w tym zakresie i nie do prowadzenia wojny politycznej, tylko do działań w zakresie pomocy - zaznaczył wojewoda.

Poinformował, że jak do tej pory zespoły kontrolne sprawdziły w województwie 723 obiekty budowlane, w tym 270 budynków mieszkalnych Z użytku wyłączono 85 budynków, w tym 37 mieszkalnych. Według Drelicha, kontrole te powinny zakończyć się do końca tygodnia. Po swoim wystąpieniu Drelich nie chciał odpowiadać na pytania radnych. Zaprosił jednocześnie wszystkich na spotkanie do Urzędu Wojewódzkiego w piątek.