- Przedstawiciele protestujących związkowców nie przyszli na nasze zaproszenie na godzinę 11. Zaproponowali za to przeniesienie negocjacji na drogę mailową. Nadal uważamy, że rozmowy bezpośrednie są najskuteczniejszą metodą dojścia do jakiegokolwiek porozumienia. W związku z czym zapraszamy stronę związkową na godzinę 14., aby te rozmowy wznowić - powiedział dziennikarzom Kubicki. Dodał, że propozycja związkowa prowadzenia negocjacji "drogą mailową" wpłynęła mailem do zarządu w środę.
Jak ocenił, związki zawodowe mają do 14. "wystarczająco dużo czasu, aby w jakimś sensie uporały się ze składem swojej delegacji, która prowadzi te negocjacje".
- Mamy teraz sytuację, że osoba negocjatora blokuje negocjacje, ponieważ stawia stronie, z którą negocjuje, warunki. I to wstrzymuje nas przed powrotem do bezpośrednich rozmów. Apelujemy, by związki zawodowe rozwiązały ten problem po swojej stronie i by wróciły do rozmów z zarządem, do których my jesteśmy gotowi. Liczymy, że te rozmowy zostaną wznowione o 14. jeszcze dzisiaj - powiedział Kubicki.
We wtorek wieczorem Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy (MKS), który zorganizował strajk w LOT poinformował, że rozmowy z zarządem zostały przerwane. - Powodem ich przerwania były groźby kierowane w trakcie negocjacji pod adresem strony związkowej i jej negocjatora przez upoważnionego do rozmów pana Bartosza Piechotę - mówił szef Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT Adam Rzeszot, który zasiada we władzach MKS i jednocześnie uczestniczy w negocjacjach z przedstawicielami zarządu. Związkowcy domagają się zmiany negocjatora ze strony spółki.
Ze strony związkowej w rozmowach, oprócz Rzeszota, udział bierze przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego (ZZPPiL) Monika Żelazik i wiceprzewodnicząca tego związku Agnieszka Szelągowska, a także Karol Sadowski (prawnik związkowców) oraz negocjator Monika Gładoch, dr hab. nauk prawnych i m.in. ekspert Pracodawców RP.
Gładoch mówiła we wtorek wieczorem, że w trakcie rozmów z zarządem okazało się, że "na ten moment komitet strajkowy nie podpisze porozumienia, jakiego oczekuje strona zarządu. Dowiedziałam się, że reprezentując strajkujących namawiam ich do akcji strajkowej i będę ponosić odpowiedzialność materialną za szkodę związaną ze strajkiem". - Traktuję to jako groźbę bezprawną. I tym samym nie mogę dalej prowadzić rozmów z osobą, od której doznałam tych szykan, (...) muszę być w pełni bezstronna i przekonana, co do możliwości negocjacyjnych. Tą możliwość dzisiaj odebrano - mówiła Gładoch.
W środę rano zespół negocjacyjny LOT-u, którego tworzą cztery osoby w składzie: oddelegowany czasowo z rady nadzorczej Bartosz Piechota oraz trzy inne osoby ze spółki, m.in. negocjator, prawnik, zaproponował, aby negocjacje były nagrywane, by uniknąć "interpretacji prowadzonych rozmów".
- Tak jak powiedzieliśmy wcześniej, zachęcamy, apelujemy do związków zawodowych, by zgodziły się na to, aby te spotkania były rejestrowane. Wtedy nikt nie będzie miał wątpliwości, co do tego, jakie słowa padły, bądź nie padły - tłumaczył Kubicki.
Nie wiadomo, co na te propozycje odpowie strona związkowa.
Związkowcy poinformowali we wtorek wieczorem, że przedłużają zawieszenie strajku do środy do godz. 22.30. Oznacza to, że załogi - podobnie jak we wtorek - mają stawiać się do pracy, ale tylko na rejsy po Europie, tak aby mogły na noc wrócić do Warszawy. Strajkujący nie pikietują na terenie spółki, ale w okolicach biurowca LOT.
W poniedziałek od 8.30 trwały - choć z przerwami - rozmowy przedstawicieli zarządu LOT na czele z czasowo oddelegowanym z rady nadzorczej Bartoszem Piechotą oraz z Międzyzwiązkowym Komitetem Strajkowym.
To właśnie komitet zorganizował strajk w LOT, który rozpoczął się w czwartek 18 października. Polegał on na tym, że piloci i stewardesy wstrzymywali się od wykonywania swoich obowiązków. Po zapoczątkowanych w piątek negocjacjach, obie strony - zarząd i związkowcy - oświadczyli w sobotę nad ranem, że protestujący zawieszają strajk do poniedziałku do godz. 14, a rozmowy wznawiają w poniedziałek o 8. rano.
Ostatecznie rozmowy rozpoczęły się o 8.30 w siedzibie związków zawodowych. I po niecałych pięciu godzinach rozmów, szef Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT Adam Rzeszot - w obecności negocjujących ze strony zarządu spółki - odczytał oświadczenie Międzyzwiązkowego Komitetu Strajkowego.
- Ograniczenie akcji strajkowej polega na wykonywaniu lotów europejskich z i do Warszawy do godziny 22.30 przez strajkujący personel latający. O godzinie 10. jutro rozpoczynamy kolejny dzień negocjacji m.in. w zakresie warunków wynagradzania - powiedział Rzeszot.
Rzeszot przekazał, że powodem przerwania poniedziałkowych rozmów było to, że strony nie uzgodniły wszystkich punktów, które na poniedziałek były zaplanowane. - Dlatego musimy dalsze nasze rozmowy przenieść na jutro. A jutro będziemy rozmawiali o regulaminie wynagradzania - powiedział. Dodał, że część z 67 osób zwolnionych w ubiegły poniedziałek dyscyplinarnie przez prezesa LOT, rozpoczęła już podpisywanie umów umożliwiających im powrót do pracy.
Wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego (ZZPPiL) Agnieszka Szelągowska doprecyzowała, że strajk jest zawieszony, a to oznacza, że więcej załóg będzie we wtorek wykonywać rejsy. - Będą to tylko rejsy na krótkich trasach, po Europie. Zależy nam na tym, aby osoby, które podejmą jutro pracę wróciły na noc do domu - powiedziała. Dodała, że w poniedziałek nie będą już prowadzone żadne rozmowy.
- Przyjmujemy decyzję pracodawcy o przyjęciu wszystkich strajkujących pracowników na dawnych warunkach za bardzo miły i dobry gest. Więc my też, jako pracownicy strajkujący i Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy, chcemy ograniczyć dla firmy dotkliwość strajku. Z tego powodu postanowiliśmy, że jutro nasi strajkujący pracownicy będą wykonywać rejsy na krótkim dystansie, z powrotem do bazy nie później niż 22.30 - wyjaśniła Szelągowska.
Pytana o postulaty związkowe wymieniła: - Chcemy, żeby wszyscy pracownicy powrócili na swoje dawne stanowiska, chcemy my też wrócić na swoje stanowiska, chcemy, żeby anulowano kary finansowe dla osób, którym takie kary zostały nałożone, chcemy, żeby anulowano degradacje. - I chcemy, wypracowania jakiś ram porozumienia w sprawie regulaminu wynagradzania, o który się toczy cały spór - powiedziała Szelągowska.
Zapytana została o postulat dymisji prezesa PLL LOT Rafała Milczarskiego. - My nie postulujemy zwolnienie prezesa LOT. Zastanawiamy się, jak rozwiązać tą sprawę napięcia pomiędzy pracownikami, a prezesem. Ponieważ nawarstwiło się bardzo wiele negatywnych emocji i jakoś z tego musimy wybrnąć - powiedziała.
Wiceprezes LOT Bartosz Piechota powiedział, że "główny postulat strajkowy został spełniony".
- Osoby zwolnione, w tym pani Monika Żelazik, zostały przywrócone do pracy. Pozostałe osoby, które również w trakcie ostatnich dni zostały zwolnione - także wróciły do pracy. Liczymy na to, że strona społeczna w sposób konstruktywny zakończy spór i będzie dalej kontynuować dialog z pracodawcą - powiedział Piechota.
Przekazał, że w spółce obowiązuje regulamin wynagradzania. - Pracodawca jest otwarty do tego, żeby o tym regulaminie ze stroną społeczną konstruktywnie dalej rozmawiać - powiedział.
Prezes Milczarski w ubiegłym tygodniu przekazał, że spółka podpisała w trybie przewidzianym prawem wiążący i legalny regulamin wynagradzania z dwoma związkami zawodowymi: Związkiem Zawodowym Pracowników PLL LOT i Związkiem Zawodowym NSZZ "Solidarność".
- W spółce nie ma regulaminu wynagradzania. To co zostało podpisane - zostało podpisane z niereprezentatywnymi związkami zawodowymi - powiedziała w poniedziałek Szelągowska.
Jak dodała, przywrócenie Moniki Żelazik do pracy "nie rozwiązuje sporu, ponieważ ona została zwolniona w sporze zbiorowym i ten spór jeszcze nie wygasł, dopiero będziemy pracować nad jego zakończeniem".
Rzecznik LOT Adrian Kubicki, ocenił, że z deklaracji związkowców, wynika, że "jeśli rejsy są zaplanowane i mają zaplanowane konkretne załogi, które są do dyspozycji i są w grafiku wykonania lotu, to te wszystkie rejsy po prostu zostaną wykonane zgodnie z planem". - Co oznacza, że będą się odbywały loty europejskie. I zakładamy, że być może wszystkie rejsy dalekiego zasięgu też się odbędą. O godzinie 10. jutro wznawiamy rozmowy. Pracodawca spełnił postulaty strajkowe - te, które doprowadziły do strajku, czyli przywrócenie pani Moniki Żelazik oraz 67 osób dyscyplinarnie zwolnionych. To nam daje platformę do tego, żeby jutro usiąść i kontynuować rozmowy o wszelkich innych sprawach, które związki zawodowe podnosiły - powiedział Kubicki.
Dodał, że na zwolnieniach lekarskich wciąż przebywa około 300 osób, ale ta liczba się od soboty zmniejsza.
Według związkowców w zawieszonym strajku uczestniczy około 150 osób.
W poniedziałek do wszystkich zwolnionych związkowców, którzy brali udział w strajku, zostały wysłane zaproszenia do działu kadr, aby dopełnić niezbędnych formalności związanych z ponownym zatrudnieniem oraz z przywróceniem dostępu do systemu IT. Część z tych osób już dopełniła wymagane formalności.