"Przyjdzie czas, by powiedzieć, co myślę" - zbył dziennikarzy czekających przed aresztem Dochnal. Dodał jeszcze, że będzie to rzecz, która na pewno wszystkich zainteresuje i wsiadł do samochodu.
Małomówność Dochnala może wynikać z tego, że śledczy utrzymują, iż powinien wrócić za kraty, ponieważ biznesmenowi grozi surowa kara i cały czas istnieje obawa matactwa. Prokuratorzy bowiem jeszcze nie zakończyli śledztwa w sprawie przekrętów Dochnala przy prywatyzacjach. Decyzja - 19 lutego.
Ale to niejedyny proces, jaki czeka lobbystę. Pod koniec września Dochnal stanął przed warszawskim sądem w związku z aferą korupcyjną, w której oskarżonym jest także były baron SLD Andrzej Pęczak. Polityk lewicy miał sprzedawać lobbyście cenne informacje.
Marek Dochnal w niczym nie przypomina dziś milionera, który woził się najdroższymi samochodami, nosił luksusowe stroje i zegarki, a wakacje spędzał w najlepszych hotelach na świecie. Dziś to człowiek o zmęczonej twarzy, wyglądający na dużo starszego niż jego 43 lata.
I nic dziwnego. Dochnal siedzi w areszcie od 2004 roku. Na przeciągające się śledztwo poskarżył się już do Trybunału w Strasburgu. Europejscy sędziowie już zgodzili się zająć jego wnioskiem.