O zaproszenie premiera zabiegali zarówno Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski z TVN, jak i Tomasz Lis, obecnie publicysta telewizji publicznej. Premier miał przyjąć oba zaproszenia. Problem w tym, że show są nadawane jednego dnia, niemal jeden po drugim. Donald Tusk najpierw miałby więc po 21 o swoich dokonaniach rozmawiać w programie Dwójki, a już o 22.30 odpowiadać na pytania dziennikarzy "Teraz my!".

Reklama

Dlatego, jak nieoficjalnie dowiedział się DZIENNIK, Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski zdecydowali się wycofać zaproszenie "Odmówili, bo pokazywanie gościa, który godzinę wcześniej opowie o wszystkim na innej antenie, nie ma sensu" - mówi jeden z pracowników TVN.

Sami dziennikarze nie chcą się na ten temat wypowiadać. "Pozostawiamy to bez komentarza" - mówi Tomasz Sekielski i dodaje, że gościem poniedziałkowego programu będzie Marek Dochnal.

Z nieoficjalnych informacji wynika też, że z zaproszenia do wzięcia udziału w nowym programie Lisa nie skorzystał z kolei premier. "Nie chciał się opowiadać po żadnej z konkurujących ze sobą stron" - mówi nam osoba z otoczenia premiera. Rzeczniczka rządu odmawia komentarza w tej sprawie.

Były premier Kazimierz Marcinkiewicz, który dziś zamiast Donalda Tuska pojawi się w programie Dwójki, przyznaje, że jemu ciągle zdarza się odmawiać. "Premier stanął przed bardzo kontrowersyjnym wyborem, bo musiałby wybierać między telewizją publiczną a komercyjną. Odrzucenie propozycji było najlepszym rozwiązaniem, żeby uniknąć oskarżeń" - mówi.

Na konflikcie skorzysta ostatecznie konkurencja, bo jutro Donald Tusk ma się pojawić w studiu Polsatu. Będzie gościem Doroty Gawryluk i Jarosława Gugały.