"Gdyby nie był sławny, to fakt, że ponad 30 lat temu w Los Angeles, mieście szczególnie swobodnych obyczajów, skorzystał z usług jakiejś nieletniej prostytutki, nie miałby dzisiaj przedłużenia" - tak we wczorajszym programie "Kropka nad i" w TVN24 Krzysztof Zanussi skomentował kłopoty Romana Polańskiego.

Reklama

>>>"Polański prosił, żebym zdjęła bieliznę"

Teraz kłopoty może mieć sam Zanussi, a to za sprawą "Starego Wiarusa". "Pan Roman ani mnie ziębi, ani grzeje. Ale jako dobry uczynek na dzień dzisiejszy, pozwoliłem sobie przetłumaczyć bon mot pana Krzysztofa na angielski i przeslać e-mailem prawnikom p. Samanthy Geiner, wraz z krótką notką biograficzną o autorze" - informuje "Stary Wiarus" na stronie Salonu24.

"Szkoda byłoby bowiem, by taka fontanna dowcipu miala się zmarnować bez możliwości przeprowadzenia publicznego dowodu, że p. Geiner byla w 1977 roku młodocianą prostytutką" - dodaje bloger.