Piotr Jasiński uchodzi za specjalistę od uprowadzeń. Gdy olsztyńska prokuratura w 2006 roku przejęła śledztwo w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika, to on je prowadził i zbierał pochwały. Jednak "Rzeczpospolita" i "Superwizjer" TVN po własnym śledztwie dotarły do szokującej prawdy. Prokurator Jasiński o szczegółach postępowania informował olsztyńskiego biznesmena Wojciecha K.
Kim jest Wojciech K.? "Był rezydentem Pruszkowa w Olsztynie, bardzo niebezpieczny człowiek" - mówi "Rzeczpospolitej" Jarosław S. ps. Masa, najważniejszy świadek koronny w Polsce. Jasiński opowiadał biznesmenowi o śledztwie od samego początku, zapewniał: "Sprawa się rozwija, ale spokojnie - jest pod kontrolą".
Nieprawidłowości w śledztwie dotyczącym Olewnika wyjaśniają dziś prokuratorzy z Gdańska - czytamy w "Rzeczpospolitej". Sam Jasiński, po dzisiejszej publikacji, mówi, że "nie ma nic do ukrycia i sobie do zarzucenia".
Prokurator poinformował PAP, że "na razie nie chce komentować" artykułu gazety, w którym są - jak powiedział - "kłamliwe doniesienia". Pytany, czy w związku z tym rozważa pozwanie autorów artykułu, odpowiedział, że "w pierwszej chwili" taki krok przyszedł mu do głowy.
"Na razie, podkreślam na razie, wstrzymuję się z komentarzami" - powiedział Jasiński. Dziś stawił się w pracy w Prokuraturze Okręgowej w Olsztynie i, jak powiedział, normalnie pracuje.
Rzecznik tej prokuratury Mieczysław Orzechowski powiedział PAP, że zgodnie z przepisami wynikającymi z ustawy o prokuraturze, prokurator Piotr Jasiński jest nadal czynnym prokuratorem zatrudnionym w wydziale V śledczym PO w Olsztynie.
"Jest przeciwko niemu prowadzone postępowanie dyscyplinarne. Nie mogę na temat postępowania wypowiadać się, ponieważ prowadzone jest z wyłączeniem jawności" - powiedział Orzechowski. Podkreślił, że kiedy to postępowanie zostało wszczęte, prokurator przełożony nie znalazł podstaw do tego, by zawiesić Jasińskiego w wykonywaniu czynności służbowych.