O wprowadzenie powszechnych badań profilaktycznych apelowali onkolodzy. We wrześniu ubiegłego roku Kopacz zapowiedziała więc na łamach DZIENNIKA, że spełni ich prośbę. W listopadzie uściśliła, że w znowelizowanym kodeksie pracy znajdzie się przepis umożliwiający wprowadzenie do badań wstępnych i okresowych obowiązkowej cytologii i mammografii.

Reklama

Minęło pół roku, a sprawa stoi w miejscu. Minister pracy w rozmowie z nami mówi jasno: "Kodeks pracy nie jest miejscem przeznaczonym do prowadzenia profilaktyki, ale do regulowania stosunków między pracownikami a pracodawcami."

>>>Te badania przedłużą kobietom życie

Fedak zapewnia, że popiera ideę powszechnych badań. Dodaje jednak: "Wpisanie cytologii i mammografii do badań pracowniczych oznaczałoby, że obejmą one tylko połowę kobiet. Bo przecież jedynie niewiele ponad 50 proc. kobiet pracuje."

Ta argumentacja nie przekonuje lekarzy. Dodanie cytologii i mammografii do wykazu badań pracowniczych to byłby krok w dobrym kierunku" - uważa Tadeusz Pieńkowski, szef Kliniki Nowotworów Piersi w Centrum Onkologii w Warszawie. "Bardzo się dziwię pani minister. Jest przecież kobietą, a w tej sprawie używa argumentacji urzędniczej zamiast kierować się troską o zdrowie kobiet" - wtóruje mu prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego Jan Kotarski. I nie ukrywa, że rozwój wypadków go niepokoi. "Wygląda to na element jakiejś gry politycznej" - dodaje prof. Kotarski.

Reklama

Takie podejście do sprawy irytuje wiceszefową sejmowej komisji zdrowia Beatę Małecką-Liberę. "Nie doszukujmy się wszędzie polityki. Jeśli pojawiły się jakieś problemy legislacyjne, trzeba po prostu zapytać prawników, jak rozwiązać sprawę" - ucina posłanka PO.

Opozycja problem jednak widzi. "Pani minister Kopacz miała wiele miesięcy, żeby sprawdzić, w jaki sposób można uregulować sprawę i wprowadzić w życie swój pomysł " - mówi minister pracy w rządzie PiS Joanna Kluzik-Rostkowska. A minister zdrowia w rządzie SLD nazywa całą inicjatywę „"kolejną zagrywką PR-owską rządu Platformy". Wszystko dlatego że - jak przekonuje - uczynienie z cytologii i mammografii badań obowiązkowych naruszałoby konstytucję. "Obywatela można zmusić do badań, jedynie kiedy chodzi o choroby zakaźne, które zagrażają społeczeństwu jako ogółowi" - podkreśla Balicki.

Reklama

Zapytaliśmy resort zdrowia, czy pracuje nad wprowadzeniem nowych zapisów, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Narodowy Fundusz Zdrowia wysyła kobietom imienne zaproszenia na badania. W 2008 r. na mammografię zgłosiło się jedynie 15,7 proc. zaproszonych kobiet. Na cytologię - 7,8 proc.