Wystawa przygotowana przez Muzeum Powstania Warszawskiego, pokazująca niemieckich dowódców odpowiedzialnych za zbrodnie popełnione na mieszkańcach Warszawy w 1944 roku, oburzyła rodzinę jednego z hitlerowskich dowódców. Rainer Stahel, komendant wojskowy Warszawy umieszczony został obok takich postaci jak Erich von dem Bach-Zelewski i Heinz Reinefarth. Za to krewny Stahela, Christoph Broszies, grozi muzeum pozwem - donosi tygodnik "Do Rzeczy". Jak twierdzi Broszies, Stahel nigdy nie został skazany za zbrodnie wojenne, zgodnie z prawem jest więc niewinny.
Jak zauważa "Do Rzeczy", gdyby iść tym tokiem argumentacji, z wystawy przedstawiającej katów Warszawy należałoby również usunąć wizerunki von dem Bacha-Zelewskiego i Reinefartha. Pierwszy został skazany wyłącznie za współudział w zabójstwach politycznych z lat 30., drugi - uniewinniony za wymordowanie kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców warszawskiej Woli, czego dopuścili się jego żołnierze.
Tymczasem Stahel już pierwszego dnia powstania wydał rozkaz strzelania do wszystkich osób, które znajdą się na ulicy. Także do nieuczestniczących w walkach - pisze tygodnik, cytując fragmenty jego zeznań z przesłuchań prowadzonych w Moskwie:
Nie zaprzeczam, że wydałem rozkaz strzelania do obywateli polskich, którzy powstali przeciwko Niemcom. Moim celem było stłumienie powstania, lecz zniszczenie Warszawy i jej ludności. Nie zaprzeczam, że w toku tłumienia powstania Niemcy dokonywali bestialstw wobec ludności Warszawy. Lecz jako głównodowodzący nie wydałem rozkazów o stosowaniu okrucieństwa.
Co innego mówią inne zeznania. "Do Rzeczy" przypomina, że to Stahl osobiście nakazał wymordowanie około 600 osób przetrzymywanych w więzieniu przy ulicy Rakowieckiej na Mokotowie. Przytacza również tłumaczenia Stahela dotyczące strat w ludności cywilnej walczącego miasta:
Nie byłem w stanie kontrolować działania niemieckich jednostek, lecz uważam, że śmierć wielkiej liczby cywilnych mieszkańców Warszawy to naturalny rezultat walk ulicznych, dlatego nie widzę w tym nic szczególnego, że w szeregu przypadków cierpiała ludność cywilna.
Termin ultimatum, jakie Muzeum Powstania Warszawskiego stawia potomek Rainera Stahela, upłynął 27 października. Wiele wskazuje na to, że kolejnym krokiem będzie pozew sądowy.