Kiedyś funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa wysyłali do moich znajomych oczerniające mnie listy, a pod drzwi sąsiadów podrzucali karteczki o treści: "Do państwa klatki wprowadził się gwałciciel, który molestuje małe dziewczynki". Z tego punktu widzenia pan Lis jest ich późnym epigonem - ocenia Antoni Macierewicz redaktora naczelnego "Newsweeka" w rozmowie z Wirtualną Polską.
Wszystkie te działania są podejmowane cyniczne, aby mnie zdyskredytować i uniemożliwić mi pracę. Nie robi to już na mnie wrażenia - dodaje polityk i wiceszef PiS.
Macierewicz porównuje publikację "Newsweeka" z tym, co jeszcze w czasach komunizmu czytał o sobie w prasie.
W 1976 roku, a może z początkiem 1977 roku, w "Trybunie Ludu" ukazał się artykuł, w którym, autor przekonywał, że namawiałem młodych ludzi do walki zbrojnej, tłumacząc im, że "krew jest smarem historii". Taki cytat pojawił się na jednej z pierwszych stron tej gazety. Wtedy to mnie śmieszyło, dziś już nie - komentuje poseł PiS.
Zapowiada również, że wkrótce pozwie Tomasza Lisa. - Moi adwokaci pracują nad tym. Pozew nie został jeszcze złożony, ale zapewniam, że nawet, jeśli miałoby to trochę potrwać, wniosek trafi do sądu - ogłasza Antoni Macierewicz.
Nie ujawnia jednak, jakiego zadośćuczynienia od redaktora naczelnego "Newsweeka" lub wydawcy tygodnika będzie się domagał.