Gdy wyobrażam sobie umieranie ateisty, mam przed oczami przerażenie, panikę, wręcz niewyobrażalny lęk. Za chwilę mnie nie będzie, za chwilę obrócę się w proch, zniknie wszystko: obrazy, odczucia, świat wokół mnie, zapadnę w wieczny sen, przestanę istnieć. Nie na darmo liczba tych, którzy przed śmiercią łapią się religii, jest milion razy większa niż tych, którzy w obliczu śmierci porzucają samą koncepcję Boga.

Reklama

Przeczytałem znowu to, co mówił Religa. "Jestem ateistą coraz bardziej" - mówił w jednej z ostatnich rozmów z moją gazetą. "Wiem, że po śmierci nie będzie nic" - dodawał. "Boga nie ma" - przekonywał. Opowiadał o śmierci bez emocji. Nawet Kościół (bodajże w najnowszym katechizmie) uczy, że tego typu ateizm to decyzja, która "budzi szacunek".

>>> Zaremba o Relidze: lekarz z powołania, polityk z przypadku

Ja, prawdę mówiąc, dowiedziałem się o zdeklarowanym ateizmie Religi, gdy jako jedyny z ministrów Kazimierza Marcinkiewicza nie dodał "tak mi dopomóż Bóg". W swoich poglądach był chrześcijański, konserwatywny i od razu zaklasyfikowany zostałby jako "katolicki polityk". Tak jak wtedy, gdy ubiegając się o prezydenturę, wykluczał legalizację aborcji (choć nigdy nie był radykalnym bojownikiem), gdy jako minister nie chciał finansować z publicznych pieniędzy in vitro i gdy jako medyczny autorytet sprzeciwiał się legalizacji eutanazji. Pokazując zresztą odwieczną prawdę dziś skrzętnie skrywaną przez obie strony sporu: te debaty mają podstawę ogólnoludzką, humanistyczną, a nie religijną.

Reklama

>>> Dominikanin o Relidze: on ma szanse na zbawienie

"Nigdy nie byłem wojującym ateistą" - zaznaczał przy tym.

Zastanawiałem się nad mrokiem ostatnich dni Religi. I czy ten mrok w ogóle istniał? Dla niego życiem wiecznym była jego sława, pamięć, której nigdy mu nie zabraknie i ludzie, których uratował. Być może tu szukał ukojenia, gdy z dala od wielkiego świata czekał na nieodzowny wyrok.

Reklama

Nie potrafię wejść w duszę zdeklarowanego ateisty. Nie wiem też, czy to co mówił Religa i to co osobiście przeżywał, było jednym i tym samym.

Mam tylko nadzieję, wierzę, że w tej jednej ocenie swojego życia, raz jedyny się pomylił. I że już o tym wie. Że mrok już go nie otacza.