Teraz już wiemy, że dziennikarze otrzymali zakaz wstępu do Sejmu przez weekend a potem być może zostanie on przedłużony. Nad tym, że to złamanie Konstytucji RP, która zapewnia obywatelom swobodny dostęp do informacji, nie ma co się zastanawiać bo to oczywiste. PiS po raz kolejny posuwa się za daleko.

Reklama

Zdumiewający jednak jeszcze bardziej mógłby się wydawać brak w tej nadzwyczajnej sytuacji jakiejkolwiek aktywności prezydenta Andrzeja Dudy. Bo przecież politycy większości są aktywni i starają się swoje racje tłumaczyć, jeszcze bardziej aktywni są przedstawiciele opozycji. Niczego nie ujmując parlamentarzystom są oni jednak niżsi rangą niż prezydent RP. No może poza jednym parlamentarzystą, ale o tym za chwilę.

Milczenie prezydenta mogłoby dziwić gdybyśmy mieli prawdziwego prezydenta a nie atrapę.

W sytuacji niecodziennego kryzysu parlamentarnego rolą prawdziwego prezydenta RP, który jeśli chce być mężem stanu a nie pomagierem prezesa, jest podjęcie próby załagodzenia konfliktu. Jego rolą musi być doprowadzenie do rozmów między przedstawicielami większości i opozycji w celu przywrócenia spokoju w Sejmie i na ulicach. Odsądzany od czci i wiary za swoją komunistyczną przeszłość - i słusznie -Aleksander Kwaśniewski właśnie z taką inicjatywą wychodził np. wtedy gdy rząd Leszka Millera stracił oparcie w Sejmie i premierem z inspiracji prezydenta został Marek Belka.

Dzisiaj podobnej aktywności ze strony Pałacu przy Krakowskim Przedmieściu jednak się nie spodziewajmy. Prezydent Duda jest jedną z najbardziej ubezwłasnowolnionych głów państwa polskiego w jego historii, dzisiaj wydaje się prezydentem zdecydowanie najgorszym, pozbawionym własnego zdania, odwagi i woli podejmowania decyzji, które byłoby choć minimalnie niezależne. Prezydent Duda zwyczajnie boi się, że jakakolwiek indywidualna inicjatywa będzie skutkować jeszcze większym ostracyzmem ze strony prezesa Kaczyńskiego a w efekcie uznaniem, że PIS nie da Dudzie rekomendacji w ponownych wyborach. I skaże go na polityczny niebyt.

W tej sytuacji nie należy spodziewać się jakiejkolwiek interwencji prezydenta a jeśli zabierze on głos to tylko po to by opozycję, dziennikarzy i Polaków protestujących przeciwko warcholstwu PiS na ulicach nazwać zdrajcami Polski. Podsyci tym samym i tak bardzo gorący już konflikt społeczny zamiast go ugasić.