Kwaśniewski krytykował w Radiu ZET obu polityków, ale więcej gorzkich słów miał dla premiera, który otwartym tekstem mówił już wczoraj w Brukseli, że rząd nie dał Lechowi Kaczyńskiemu samolotu, bo "prezydent na unijnym szczycie nie jest potrzebny".
"Nie można powiedzieć prezydentowi, że uważa się jego wyjazd za prywatny i nie daje mu się samolotu. Prezydent gdy obejmuje urząd, przestaje być osobą prywatną" - podkreślał Aleksander Kwaśniewski.
Jednak zaznaczył również, że gdy on był prezydentem, to nie jeździł na spotkania przywódców Unii Europejskiej, bo te są domeną rządu. "Prezydent z zasady nie powinien jeździć na szczyty" - mówił.
Według Kwaśniewskiego kłótnia, o to, czy Lech Kaczyński powinien jechać do Brukseli, bardzo osłabia i ośmiesza nasz kraj. "Nie wyobrażam sobie że do dwóch krzeseł odbędzie się wyścig, jak w berku, kto pierwszy usiądzie" - stwierdził. Zaraz dodał, że spór wygląda niemal jak wojna, a informacje o nim - jak doniesienia z frontu.
Jego zdaniem obaj politycy powinni ustąpić, bo inaczej wyglądają jak "mali chłopcy z Polski, którzy nie potrafią się pogodzić". Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest, według Kwaśniewskiego, rozgraniczenie kompetencji premiera i prezydenta. A do tego potrzebna jest ustawa.
"Mamy do czyniena z poważnym konfliktem politycznym i kryzysem konstytucyjnym. Jedynym sensownym rozwiązaniem było pójść parę miesiacy temu z ustawą kompetencyją do Sejmu. Trzeba będzie natychmiast wrócić do pomysłu ustawy kompetencyjnej" - mówił Kwaśniewski w Radiu ZET.