>>>Poznaj szczegóły egzotycznej podróży senatora Misiaka i jego narzeczonej

Jak nas poinformowała Kancelaria Senatu, partnerka polityka nie musiała płacić za przelot samolotem rządowym, bo została zgłoszona jako członek misji biznesowej wysłanej przez Krajową Izbę Gospodarczą (KIG). "Wszystkie koszty, poza przelotem, ponoszą przedsiębiorstwa, których te osoby są reprezentantami. I tak było w przypadku wyjazdu do Arabii Saudyjskiej i Kataru" - tłumaczy Zdzisław Iwanicki, wicedyrektor gabinetu marszałka Senatu.

Reklama

Ale bilety lotnicze do Kataru czy Arabii Saudyjskiej nie należą do najtańszych. Sprawdziliśmy: za przelot do Rijadu trzeba zapłacić ok. 3,5 tys. zł, a do Ad-Dauhy, stolicy Kataru, aż 7,5 tys. zł. "To żałosna sprawa. To oczywiste, że Misiak powinien zwrócić pieniądze za przelot narzeczonej" - uważa Antoni Mężydło, poseł PO. Podobnego zdania jest senator PiS Stanisław Kogut: "Jeśli była to wycieczka, powinna zapłacić za lot" - mówi DZIENNIKOWI.

>>>Zobacz, za co premier wyrzucił Misiaka z PO

Ewa Mandziou poleciała samolotem rządowym na Bliski Wschód, choć jej nazwisko nie widnieje na liście uczestników misji gospodarczej, którą otrzymaliśmy z KIG. Jej dane znajdują się jednak na identycznej liście sporządzonej w Kancelarii Senatu. "Najprawdopodobniej zgłosiła się na wyjazd w późniejszym czasie" - usłyszeliśmy w biurach KIG.

Wyjazdy delegacji biznesowych wraz z politykami to powszechna praktyka. Cieszą się wśród biznesmenów sporą popularnością. Nie muszą on wtedy szukać kontaktów na własną rękę, gdyż w programie wizyty uczestników misji gospodarczej znajdują się spotkania z przedstawicielami miejscowego biznesu.

>>>Misiak, blond narzeczona i Nasza-Klasa