Jeszcze przed orędziem prezydenta wygłoszonym dziś w Sejmie Palikot napisał na swoim blogu: "Nie jestem ciekaw orędzia prezydenta. Lech Kaczyński nie ma nam nic ważnego do powiedzenia: jego prezydentura jest słaba, jednowymiarowa i jałowa. Co może powiedzieć? Postraszy? Nie boimy się. Będzie chciał przerazić kryzysem? Przyzwyczailiśmy się: jego brat codziennie przeraża. Będzie apelował - idźcie na wybory? Nie zaapeluje, bo wyższa frekwencja działa na niekorzyść PiS. Przedstawi jakiś nowatorski projekt polityczny? Odpali jakąś historyczną racę? Podpisze na mównicy traktat lizboński? Strzeli małpeczkę? Będzie najsilniejszym akordem kampanii?"

Reklama

>>> Niesiołowski o orędziu: PiS-owski bełkot w nędznym opakowaniu

A potem Palikot publikuje tekst orędzia, który napisał dla głowy państwa: "Prezydent Kaczyński uradowałby dziś wszystkich Polaków tylko jednym rodzajem orędzia:

Panie i Panowie, Drodzy Rodacy, Szanowni Państwo - odchodzę! Powinienem odejść! Żeby! Nie zostać na końcu kadencji z zerowym poparciem wyborców. Powinienem odejść! Ponieważ!Czuję, że więcej już w polityce nie dokonam, a co miałem zepsuć! wypić! zawetować! - już zepsułem, wypiłem i zawetowałem. Powinienem! Chcę! Muszę! I odchodzę."

Dalszy ciąg prezydenckiego orędzia według Palikota brzmi tak: "Skrócenie kadencji! Szanowni Państwo. Jest w pewnym sensie niespodzianką! Niespodzianką tym dla mnie większą, że zupełnie zaskakującą. Wczoraj! Mój brat! Bo ja mam brata w PiSie. Więc wczoraj! Mój brat powiedział - Leszek! Leszek!! Leszek!!! A ja na to: co?! A on na to! Wracaj! Wracaj, Leszek!

Partia mnie woła, prepaństwa. Ona przywołuje! Wzywa! A partia nie jest to róża! Ha, ha! Witam Pani Różo! Znowu! Znowu mi ten żart wyszedł! Bielan… brawo, brawo… co ja mówiłem? A! Partia to nie jest róża, żeby ją podziwiać! Żeby ją za kolce chwytać! Ona jest… Szanowni Państwo… ona jest… jak kot?… tak mam napisane… jak kot!! Żeby ją przytulać! Głaskać! I pomagać! Jej.

Szanowni Państwo! Ja tu nie będę przypominał! Na tej sali! Gdzie mój brat tak nie lubi klimatyzacji! Na tej sali są ludzie, którzy nigdy nie będą naszymi kotami! Żeby nie wiem jak się nazywali! My! Nigdy się do nich nie przytulimy! No pasaran! No pasaran!!"

Reklama

>>>Tusk: Przyjmuję propozycję prezydenta

Następny fragment niby-orędzia brzmi następująco: "Wiem. Czuję. To nie była wielka prezydentura. Historia nie potwierdza, że między wzrostem a umiejętnościami w polityce jest jakaś zależność. Nie ma! Można być małym politykiem i niskiego wzrostu człowiekiem. Ale można też być odwrotnie! Niskim człowiekiem! I małym politykiem. I kiedy oceniam swoją kadencję! Kiedy patrzę wstecz! Do tyłu! To pytam. Lechu! Lechu! Siebie tak pytam. Wałęsy bym nie zapytał. Pytam więc! Co było przełomem? Co zmieniło nasz kraj? Nasze państwo. I był taki moment. Taka chwila przełomu. Kazałem wyrzucić Marcinkiewicza. I miałem rację! Bo premier! Premier! Musi być określonego formatu! I był! Ja określiłem format! Brat tylko określił jego nazwisko. I był. I komu to… przeszkadzało???"

Palikot kończy tak: "Szanowni Państwo! Przyszedłem tu dwa razy. Pierwszy i ostatni. Dziś! Kiedy przyszło mi się żegnać. Kiedy patrzę na tę izbę! To myślę! Szkoda. Żal! Podróżował człowiek. Samolotem polatał. Kartoflem nazwali. Strzelali. Cztery lata, jak mówią na Żoliborzu, jak w pysk strzelił, pooo-szłoo! Aniśmy się obejrzeli, a tu już wybory. Aniśmy się obejrzeli! A tu poparcie! Zero!!! A tu Jarek mówi: Leszek! Leszek!! Leszek!!! A ja na to: co?!... A on… nie… stop… to już mówiłem.

W każdym razie! Wracam! Partia potrzebuje! Żeby ktoś poparł. Żeby dać nazwisko! Dać jej ten żar! Siłę! Tu, na moim stanowisku, zadanie zostało wykonane. Panie Premierze Kaczyński! Czekam na dalsze rozkazy! Panie Prezesie! Jarosław! Bracie! Platforma jest ci wdzięczna za twój apel! Platforma już wie, jak bardzo ją popierasz! Pora, żebym i ja zaczął pracować na nowe konto! Głosujcie na Libertas! Głosujcie na Libertas! Li-Ber-Tas! Li-Ber-Tas!!!"

>>>Prezydent nie czekał na premiera

A co Janusz Palikot sądzi o prawdziwym orędziu prezydenta? "Byłem przekonany, że orędzie wygłaszał Jarosław, a nie Lech Kaczyński. Chciałem zgłosić wręcz formalny wniosek, pytanie w tej sparwie, bo prezesa PiS nie było na sali" - mówi DZIENNIKOWI Janusz Palikot poseł PO. Dodaje, że prezydenckie orędzie było nieudaną agitacją polityczną Prawa i Sprawiedliwości.

"Mówił nie-prezydent nie-wszystkich Polaków. Mamy do czynienia z dalszą degradacją urzędu prezydenta" - podkreśla Palikot. Zaznacza, że on odebrał orędzie jako darmowy spot wyborczy Prawa i Sprawiedliwości. "Samo orędzie było słabe. Gazetowe informacje wybrane tak, by atakować rząd" - dodaje poseł PO.

>>>Przeczytaj cały wpis Janusza Palikota na blogu na platformie onet.pl