Antoni Macierewicz uważa, że zachowanie Rosji ws. tablicy w Smoleńsku było konsekwencją "nieustannych błędów, wycofań, zaniechań, często nieprawd" w działaniu rządu Donalda Tuska w minionym roku, w kwestii katastrofy smoleńskiej i zbrodni katyńskiej. W piątek w Sejmie trwa posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych, na którym wiceminister spraw zagranicznych Henryk Litwin poinformował posłów o relacjach polsko-rosyjskich, obchodach rocznicy zbrodni katyńskiej oraz m.in. o incydencie z wymianą przez Rosjan tablic na miejscu katastrofy smoleńskiej.

Reklama

Macierewicz powiedział, że jest zbulwersowany słowami Litwina, który mówił wcześniej: "Zgodnie z prawem rosyjskim i zgodnie z konwencją międzynarodową jest to sprawa, w której podmiotami są właściciel tablicy i rząd rosyjski". "Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest do tego, żeby reprezentować i chronić obywateli Polski (...). To polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie jest stroną wobec prześladowania i niszczenia własności polskiej i do tego jeszcze upamiętniającej zbrodnie ludobójstwa i straszliwą tragedię?" - pytał poseł.

Macierewicz chciał też wiedzieć, jakie konsultacje ze stowarzyszeniem Katyń 2010, które umieściło tablicę w Smoleńsku, przeprowadziło MSZ. "Chciałbym się dowiedzieć, dlaczego te osoby nie zostały przez państwa uprzedzone, że grozi zniszczenie tej tablicy. Chciałbym się dowiedzieć, dlaczego polska opinia publiczna nie została ostrzeżona, o tym, że żąda się zabrania tej tablicy" - mówił.