"Jako senatorowie Prawa i Sprawiedliwości będziemy głosować za odrzuceniem sprawozdania KRRiT za rok 2010" - zadeklarował w środę w czasie senackiej debaty Wojciech Skurkiewicz z PiS. W rozmowie z PAP przyznał, że jego partia długo się wahała, co zrobić ze sprawozdaniem Krajowej Rady. Ostatecznie przeważyły zarzuty, jakie PiS ma wobec obecnego składu KRRiT, m.in. wyłanianie rad nadzorczych i powoływanie zarządów mediów publicznych, które - według PiS - są zbyt lewicowe. Również w Sejmie PiS ma zagłosować za odrzuceniem sprawozdania.
KRRiT w obecnym składzie - powołanym przez prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz Sejm i Senat głosami PO, SLD i PSL - działa od sierpnia 2010 r. Jednak gdy nad sprawozdaniem KRRiT za ub.r. debatowano w komisjach - zarówno w Sejmie, jak i w Senacie - wnioski o jego odrzucenie składali parlamentarzyści PO, a przedstawiciele PiS głosowali wówczas przeciw.
W środę z senackiej mównicy nie padła jednoznaczna deklaracja, jak głosować będzie Platforma. Senatorowie PO nie wzięli bowiem udziału w debacie, zadawali jedynie pytania przewodniczącemu KRRiT Janowi Dworakowi. Jednak sprawozdawca komisji senator Barbara Borys-Damięcka (PO) powiedziała PAP, że oczywiście klub Platformy zagłosuje za własnym wnioskiem. Najczęściej powtarzanym zarzutem PO wobec sprawozdania KRRiT jest to, że dotyczy ono w większej części działalności, krytykowanej przez Platformę, Krajowej Rady poprzedniej kadencji.
Dworak nie chciał w środę komentować przebiegu senackiej debaty. W ubiegłym tygodniu, gdy sprawozdaniem Krajowej Rady zajmowała się sejmowa komisja, podkreślał, że doprowadzenie do rozwiązania obecnej Krajowej Rady sprawi, że identyczny problem powróci za rok - znów będzie sprawozdanie z działalności dwóch rad.
PO zarzuca KRRiT także opieszałość przy wyborze rad nadzorczych i powoływaniu zarządów mediów publicznych. Ponadto Platforma uważa, że KRRiT nie zareagowała odpowiednio, gdy TVP stronniczo - według PO - relacjonowała w ub.r. kampanię prezydencką oraz sprawę przeniesienia krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego.
Dworak w Senacie podkreślał, że to nie Krajowa Rada wymyśliła skomplikowany sposób powoływania rad nadzorczych mediów publicznych. "Gdybyśmy mieli możliwość zaprojektowania tego procesu wyboru rad nadzorczych, pewnie byśmy go zrobili zupełnie inaczej" - mówił przewodniczący KRRiT. Podkreślał, że wybór rad nie trwał nawet pół roku, z czego dwa miesiące zajęło oczekiwanie aż uczelnie wyższe wskażą kandydatów. Przyczyną takie stanu rzeczy było to, że nowela ustawy o radiofonii i telewizji weszła w życie w wakacje.
Dworak podkreślał też, że 10 miesięcy pracy KRRiT w obecnym składzie ocenia bardzo pozytywnie. Poinformował również, że skrócenie kadencji poprzedniej Krajowej Rady i powołanie nowej kosztowało budżet państwa 219 tys. zł.
"Większość polityczna uważa, że Krajowa Rada nie dość kontroluje i wpływa na nadawców, że nie ma ręcznego sterowania i że to jest zarzut" - podkreślał natomiast senator Piotr Andrzejewski z PiS.
Z kolei senator Skurkiewicz (PiS) zakończył wystąpienie życzeniami dla PO: żeby przy okazji jesiennych wyborów parlamentarnych potwierdziła się prawidłowość, że "za każdym razem ta formacja polityczna, która posiada w ręku media publiczne, przegrywa wybory parlamentarne". "Jestem przekonany, że i tym razem tak się stanie" - mówił Skurkiewicz. "Każda zasada ma swój wyjątek" - odpowiedzieli z sali senatorowie PO.
Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, gdyby sprawozdanie odrzuciły Sejm i Senat, kadencja KRRiT wygasłaby po dwóch tygodniach, chyba że nie potwierdzi tego prezydent. Do tej pory tylko raz - w 2010 r. - zdarzyło się, że KRRiT została rozwiązana w ten sposób. Natomiast w 2008 i 2009 r., gdy sprawozdania KRRiT odrzucały Sejm i Senat, na przerwanie kadencji Rady nie zgadzał się prezydent Lech Kaczyński.
Głosowanie nad sprawozdaniem KRRiT w Senacie odbędzie się najprawdopodobniej w czwartek. Z kolei debata i głosowanie w Sejmie jest w porządku posiedzenia wyznaczonego na przełom czerwca i lipca. Oznacza to, że losy KRRiT rozstrzygną się najpóźniej do połowy lipca.