Zawiadomienie to pokłosie publikacji "Pulsu Biznesu", który ujawnił rozmowy Serafina z Władysławem Łukasikiem, byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego, na temat możliwych nieprawidłowości w spółkach związanych z Ministerstwem Rolnictwa.
Oświadczam, że nikt za mną nie stał, nikt mnie nie inspirował, z nikim się nie układałem, dla nikogo nie pracowałem - powiedział Serafin na poniedziałkowej konferencji prasowej w Warszawie.
Szef kółek rolniczych przyznał, że znane są mu okoliczności powstania nagrania, które "weszło w obieg publiczny". Dla dobra sprawy nie będziemy rozmawiać z prokuratorem przez media - zaznaczył jednak.
W tej sytuacji, która powstała, złożyłem zawiadomienie do prokuratury. Mam już umówione spotkanie z prokuratorem - powiedział Serafin. Jak poinformował, prawdopodobnie dojdzie do niego we wtorek.
Zaznaczył, że będzie rozmawiał na temat nagrań dopiero po "wszystkich wyjaśnieniach w prokuraturze dotyczących tego perfidnego zdarzenia, dla którego potrzebna była jego twarz". Nie obawiam się niczego, co w tej sprawie jest mi znane i co jest mi wiadome" - oświadczył Serafin.
Jego zdaniem w związku z tą sprawą powstała "bardzo kuriozalna sytuacja, która wręcz wzruszyła podstawami państwa".
Serafin ocenił, że cała "zadyma" związana z opublikowanym nagraniem "ma wykopać koalicję i PSL". Według niego niektórzy są bowiem żądni absolutnej władzy i dlatego próbują napuścić chłopów, że PSL nic nie robi, że jest stanowiskowy.
Nieprawda. To nie jest partia stołków, to wyście wykreowali taką powszechną opinię, każda partia ma poszczególne stanowiska (...) Będziemy zwalczać patologię w każdej partii, nie tylko w PSL - mówił Serafin.
Ocenił, że "ktoś ten serial zaplanował". Dajcie święty spokój prezesowi Pawlakowi, PSL. My potrafimy sami zrobić u siebie porządek - zaznaczył.
Uważam, że ta koalicja (PO-PSL) jest bardzo dobrą koalicją, są tylko szukane różne rozgrywki polityczne, do których komuś brakowało mojego wizerunku - dodał szef kółek rolniczych.
Zapewnił też, że nie wie o żadnych nowych taśmach z nagraniami, chyba, że ktoś go "nagrał ukrytą kamerą chytrze i perfidnie, i jakieś głupoty będą montowane".
Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza" podaje, że według jej informatorów opublikowane w zeszłym tygodniu nagranie z rozmowy Serafina z Łukasikiem było dłuższe i zostało zmontowane. Z kolei "Newsweek" pisze, że krążą plotki o dwóch kolejnych taśmach, których publikacja uderzy w Platformę Obywatelską.
Serafin pytał też przedstawicieli mediów, kto "tygodniami" ciął i montował taśmy, a teraz na "etapy" je emituje. W moim posiadaniu, z mojej inicjatywy, ani w mojej wiedzy nie ma żadnych taśm. To jest horror, który wy sami nakręcacie, bo są wakacje - zwrócił się do dziennikarzy.
Zarzucił też mediom, że polskim rolnictwem interesują się tylko, kiedy wydarzy się jakieś "newsowe wydarzenie". Tymczasem, jak mówił, polska wieś wymaga wielkiej reformy. Los polskiego rolnika jest dla mnie najważniejszy - podkreślił.
Wyraził nadzieję na nieodległe spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem. Przedstawimy sytuację, która na wsi wymaga radykalnych rozwiązań. I strasznie się cieszę, że - może nieświadomie -doprowadziłem do sytuacji, że o biedzie i dramacie na wsi dowiedziała się cała Polska - mówił.
Zapewnił, że jeżeli premier poprosi go o wyjaśnienia w sprawie nagrania, "pójdzie natychmiast i powie mu wszystko".
Serafin przeprosił też Łukasika. Chciałem przeprosić kolegę Łukasika za to całe zdarzenie. Ale myślę: "Władku trzymaj się, bo to nie jest wszystko takie łatwe i proste" - powiedział.
Podkreślił też, że ubolewa nad faktem, iż Marek Sawicki, który w zeszłym tygodniu złożył dymisję z funkcji ministra rolnictwa, poniósł "jakieś konsekwencje" całego wydarzenia. Serafin ocenił, że Sawicki był "najlepszym ministrem i negocjatorem". Swoją współpracę z nim ocenił jako trudną, ale owocną.
Mieliśmy nieraz ostrą wymianę zdań, ale Marek Sawicki był jedynym ministrem, który się pytał: Władek, pomóżcie mi, zróbmy jedno stanowisko; był pierwszym w historii ministrem, który to robił, był najlepszym ministrem i jest dalej najlepszym negocjatorem" - powiedział Serafin.
Pytany, czy poda się do dymisji z funkcji szefa kółek rolniczych, odparł: "u nas w związku nie ma dymisji"