Barbara Sowa: Będzie się pan teraz mścił na Januszu Palikocie i wywlekał brudy z przeszłości?

Piotr Tymochowicz*: Nie, absolutnie nie. Nie zwykłem uprawiać czarnego PR wobec swoich byłych klientów. Nie mam zamiaru mu wbijać szpilek.

Reklama

A czym był apel o pokazanie zaświadczenia o przebytej terapii antyalkoholowej Kwaśniewskiego?

Przypadłości prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego są mocniej jaskrawe niż rzekome czy prawdziwe przypadłości prezydenta Kaczyńskiego. To nie świadczy dobrze o nowej lewicy, jeśli potrafią mówić o jednym prezydencie źle, a nie potrafią wyjść z twarzą w równie problematycznej sytuacji z własnym przedstawicielem w roli głównej. To filozofia Kalego i mam nadzieję, że filozof Palikot jest wyznawcą trochę bardziej skomplikowanych systemów. Chciałem wykorzystać drobną pułapkę, w którą wpadł Janusz i dać mu możliwość wyjścia z niej twarzą. Walka z hipokryzją pod płaszczykiem hipokryzji jest obłudą. Pułapkę tę zresztą zastawił kiedyś on sam.

A to nie pan mu akcję z “małpkami” doradził?

Wszystkie moje pomysły stają się automatyczną intelektualną własnością ludzi, dla których pracuję, więc nie mogę tego ujawnić.

Został pan dziś porównany do Anety Krawczyk, porzuconej przez Samoobronę, która w odwecie szykuje medialny spektakl. Planuje pan show?

Reklama

Na wielkie widowisko się nie nastawiam, bo moim celem nie jest atakowanie Janusza. Ale ja się nie wstydzę swojej pracy. Chętnie odsłaniam kulisy, bo - jeśli ma się do zaoferowania coś więcej niż marketing - to nie ma w tym nic zdrożnego. Ale warto się skupić także na wartościach pozytywnych. To obłęd, że wszelkie merytoryczne dyskusje zostały zastąpione sprawami czysto politycznymi. Politycy skupiają się tylko na tym, kto pod kim dołki kopie, kto kogo opuścił, kto jest ile wart. Rekord pobił Ryszard Kalisz, który powiedział, że Tymochowicz jak każdy człowiek z ulicy jest nikim i nie będzie transferu komentował. To pokazuje głęboką pogardę i arogancję ludzi władzy w stosunku do zwykłego Kowalskiego. To znaczy, że śmieciem są dla Kalisza wszyscy ci, którzy nie mają wpływu na wydarzenia w Polsce. Albo Włodzimierz Cimoszewicz, największy narcyz lewicy, jakiego można sobie wyobrazić. Gdy człowiek, który co parę lat popada w depresję, bo jest zawiedziony miłością własną, komentuje dziś walkę na lewicy, to on zachowuje się jak opuszczona przez lewicę kochanka.

Jeszcze dwa lata temu mówił pan, że nie zrobi numeru Palikotowi i nie zacznie doradzać SLD, bo za dużo o nim wie.

Jak mam szanować klienta, który przez 1,5 roku z żadnych zobowiązań się nie wywiązał? Dlaczego mam go traktować jak świętą krowę w sytuacji, kiedy czuję się wykorzystany i oszukany? Jak można zaufać człowiekowi, który w biznesie stosuje oszukańcze metody. Ludzie mają prawo to wiedzieć. A ja byłem wyjątkowo cierpliwy, przez 1,5 roku nic nie robiłem. Nie traktuję Janusza, jak klienta, bo z niczego się nie wywiązał. Klient to ktoś, kto się wywiązuje ze zobowiązań.

To znaczy płaci...

Między innymi.

A więc poszło o pieniądze?

Nie chcę sprowadzać wszystkiego do pieniędzy, bo to nie byłaby do końca prawda. Chodzi o stosunek do mnie, o niespełnione obietnice i słowo “przepraszam”, które nigdy nie padło.

Mówił pan, że przejście do RP było katharsis. Czym jest współpraca z SLD - zawodowym epilogiem czy tylko kolejnym przystankiem?

Wiem, że ludzie nie marzą o zmianach, rewolucjach. Chcą mieć azyl, święty spokój i żelazne zasady - w domu, w życiu rodzinnym i w polityce. Tylko Leszek Miller jest w stanie taki spokój zapewnić, a nie Europa Plus. Nagle obudzili się lewicowi patrioci... Powiedzmy wprost. Im chodzi o załatwienie kilku stołków i pensje. Głównym celem większości polityków startujących do PE jest kasa, możliwość przeniesienia dzieci do dobrych szkół w Brukseli.

A europosłowie SLD to niby co, mają inny cel?

Dla mnie są bardziej wiarygodni. Tadeusz Iwiński, który zna 20 języków, prof. Joanna Senyszyn z wypracowaną w PE pozycją. To są wiarygodni ludzie. A Zbigniew Ziobro, który nie potrafi jednego zdania po angielsku sklecić? Gdzie jest jego wiarygodność? Cały czas spędza w Polsce, a tylko pensję pobiera z PE. To jest kradzież pieniędzy europejskich. Powinniśmy napiętnować takich ludzi, żądać żeby pieniądze, które wyciągnęli cwaniacką metodą z PE, wpłacali na cele społeczne.

Wiem, że SLD nie jest idealne, ale po to jest moje zaangażowanie, żeby zbliżyć je do ideału, zbliżyć do ludzi, pokazać, że można dbać o interesy prostego człowieka.

Niezła utopia. PR-owe sztuczki mogą nie wystarczyć.

Chcemy pokazać nowych liderów, pełnych zapału i energii. Ci ludzie będą mieli większy wpływ na rzeczywistość dzięki temu, że będą mieli wsparcie Leszka Millera.

Ale młodzi w SLD już byli, był młody szef, młodzi jego doradcy. I nic z tego nie wyszło.

Nie wyszło, bo - wyjdę na bufona - nie byłem za to odpowiedzialny. Gdybym nie widział szansy, to bym się nie zaangażował.

A konkurencja z Europy Plus?

Europa Plus to taki LiD 3 (Lewica i Demokraci, koalicyjne ugrupowanie powołane przed wyborami samorządowymi w 2006 roku, które poniosło porażkę - przyp. red.), z trzema nieudolnymi liderami. Z Palikotem, który się wypalił, Kwaśniewskim, który przynosi wstyd, Siwcem, który ze ze względów ambicjonalnych nie mógł błyszczeć w SLD, więc błyszczy gdzie indziej, i Kaliszem, który nie chce się zajmować nikim innym, tylko sobą. Samych liderów-emerytów mamy w Europie Plus, oni już pokazali, co potrafią.

A Leszek Miller jeszcze nie pokazał i o emeryturze nie myśli...

Leszek Miller powinien być tym, który wspiera, daje szansę. I on będzie to robił. A nie Palikot, który obiecywał, że usunie się po roku w cień i ustąpi miejsca w fotelu lidera, a przyjmuje narcyza Kalisza i rozwija czerwony dywan przed Kwaśniewskim. Wyborcy powinni się poczuć zdradzeni. Nasi działacze mogą służyć pomocą, być swoistą radą starszych. Ale trzeba promować innych ludzi, którzy nie wyrastają ze skompromitowanego pnia.

*Piotr Tymochowicz jest specem od wizerunku i marketingu politycznego, autorem sukcesu min. Andrzeja Leppera i Janusza Palikota.