W związku z jutrzejszą kulminacją związkowych "Dni Protestu" premier Donald Tusk nie spodziewa się - jak to określił - jakichś aktów agresji. W jego ocenie, zaszkodziłoby to tylko reputacji związków zawodowych.
Donald Tusk dodał, że wspólną decyzją rządu, ministra spraw wewnętrznych i władz Sejmu było, by urzędy, przed którymi protestują związkowcy, nie były chronione barierkami. - Żeby nie było tego poczucia, że tu są kaski, tarcze, a z drugiej strony kije, kamienie, czy jakieś ostrzejsze formy protestu - tłumaczył. Jego zdaniem, można ostro powiedzieć, co się nie podoba w Polsce, jak bardzo się nie lubi Tuska, ale bez agresji. Z drugiej strony - mówi - można wszystko przygotować tak, żeby nie stwarzać wrażenia ostrego konfliktu społecznego.
W ocenie szefa rządu, jest dużo powodów do niezadowolenia społecznego, ale na szczęście ostrego konfliktu społecznego nie ma. Premier ma nadzieję, że jutro podczas protestu będzie spokojnie. Dodał, że rząd będzie dobrze przygotowany, ale nie da powodów do agresji.
Premier był też pytany przez dziennikarzy, jak ocenia pomnik, który wystawili mu protestujący związkowcy. - Nie zasłużyłem na pomnik i nie jest to fałszywa skromność, nawet jeśli są złośliwe i dowcipne - mówił. Pomnik to pomalowana na złoto figura Donalda Tuska. Premier ma na głowie peruwiańską czapkę. Prawa dłoń jest wyciągnięta ku przyszłości. Pod lewym ramieniem, pomnikowy Donald Tusk trzyma piłkę.