Były wicepremier w rządzie Jarosława Kaczyńskiego podkreślił, że w jego ocenie odpowiedzialności za sesję nie ponosi premier Kopacz, ale jej otoczenie. – Przecież premier nie dba o to, co się znajduje w treści tego typu wywiadu – tłumaczył. Dodał, że sesja zdjęciowa zostanie wykorzystana przez PiS i będzie „kolejnym elementem walki z rządem”. – To duża nieroztropność. Powinny być jakieś konsekwencje – stwierdził.
CZYTAJ TAKŻE: "Grafik płakał jak retuszował", czyli odmieniona Ewa Kopacz na okładce>>>
Monika Olejnik mówiła, że adres sklepów z okularami wymieniony jest czterokrotnie, przy każdym zdjęciu. Zarzuciła Giertychowi, że łagodnie traktuje sprawę. – Zaskoczyła mnie pani tym pytaniem, nie przygotowałem się. Musiałbym to ocenić pod kątem prawnym, ale nie mam wątpliwości, że to jest poważna sprawa – tłumaczył Giertych w Radiu ZET.
Niech się pan wzniesie na wyżyny obiektywizmu! To jest premier polskiego rządu! – apelowała Monika Olejnik. – Tak – westchnął Giertych. – To jest bardzo poważna sprawa. Politykowi tak robić nie wolno. Stało się bardzo źle i pani premier powinna wyciągnąć poważne konsekwencje wobec osób, które za to odpowiadają. Nie wierzę, żeby ona sama za to odpowiadała - mówił były lider Ligi Polskich Rodzin.
Dodał, że Ewa Kopacz powinna też zapytać swoje otoczenie, dlaczego w sesji użyte zostały przedmioty „tej, a nie innej firmy”. – Każdemu się nasuwa to pytanie. Pytanie też, czy osoba, która przygotowywała ten wywiad, zrobiła to tylko z głupoty, czy też nie – mówił Roman Giertych w audycji „Gość Radia ZET”.