Emerytury, kwota wolna od podatku i frankowicze – prezydent Andrzej Duda, mówiąc o tym, ustali zasady, na jakich PiS i PO będą rywalizowały o parlament.

Reklama

Pierwsze zmiany

Projekt ustawy dotyczący kwoty wolnej od podatku ma być prosty w formie: wystarczy jedno zdanie. Że roczny dochód do opodatkowania zawiera się w określonej kwocie (PiS wylicza go na ok. 7 mld zł. Co ciekawe sam Duda w wywiadzie dla RMF FM szacował koszt podniesienia kwoty wolnej od podatku na sumę 12 mld zł rocznie).
Problem w tym, że w Ministerstwie Finansów trwają prace nad przyszłorocznym budżetem i nikt nie uwzględnia w nich tak kosztownego rozwiązania. Odrzucając sztandarowy projekt prezydenta, rządząca koalicja ustawi się w roli chłopca do bicia w nadchodzącej kampanii wyborczej.
Ten wariant jest jednak równie ryzykowny dla polityków PiS. Przede wszystkim jest dużym kosztem dla budżetu (PiS wylicza go na ok. 7 mld zł).

Emerytury i frankowa pułapka

Podobny dylemat może mieć Andrzej Duda w kwestiach emerytalnych. Proste odwrócenie zmian wprowadzonych przez PO będzie bardzo kosztowne. W przyszłym roku oznaczałoby wyższe wydatki dla finansów publicznych o 10 mld zł. W 2020 r., czyli pod koniec kadencji prezydenta, już niemal 50 mld zł.
Korekta reformy, nad jaką pracują prezydenccy eksperci, zakłada jeden wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn na poziomie 65 lat. W przypadku mężczyzn oznacza to przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego. W przypadku kobiet jego dalsze stopniowe podnoszenie. Warto przypomnieć, że choć wydłużenie wieku emerytalnego weszło w życie od 2013 r., jest procesem stopniowym – jest on co cztery miesiące podnoszony o miesiąc. Do dziś został wydłużony o osiem miesięcy. Jeśli to tempo zostanie utrzymane, w 2020 r. wiek emerytalny mężczyzn wyniesie 67 lat, a kobiet 62 lata.
Jeśli Andrzej Duda zdecyduje się na korektę rozwiązań (co według naszych informacji jest realne), a obecne tempo wydłużania wieku emerytalnego zostanie utrzymane, docelowy wiek emerytalny 65 lat dotyczyłby pierwszego rocznika kobiet urodzonych w 1967 r. i zaczął obowiązywać od 2032 r.
Równocześnie miałyby być wprowadzone możliwości wcześniejszego przechodzenia na emeryturę. Pewne jest, że w przeciwieństwie do propozycji PSL (40-letniego stażu składkowego) w projekcie Andrzeja Dudy do stażu mogłyby wchodzić także lata nieskładkowe (czyli np. studia czy urlop wychowawczy). Celem jest poszerzenie kręgu osób, które mogłyby korzystać z wcześniejszego przejścia na emeryturę.
Prezydent Duda stanie niebawem przed jeszcze jedną trudną decyzją: jak nie wpaść w pułapkę publicznie zgłoszonej deklaracji przewalutowania kredytów frankowych po kursie z dnia zawarcia umowy. To byłoby najbardziej radykalne rozwiązanie, korzystne dla frankowiczów, jednak zabójcze dla banków. Na stole są stare pomysły PiS z 2011 r. – umożliwienia wielokrotnego przewalutowywania kredytów (co sześć miesięcy) i wprowadzenia korytarza maksymalnych odchyleń kursu franka na potrzeby wyliczania rat kredytów walutowych.

Ekipa Dudy - jedno nazwisko wciąż nieznane

Pierwszymi decyzjami Andrzeja Dudy będą nominacje w jego kancelarii. Nowy prezydent ma już gotowe zaplecze. To, co ma go odróżniać na starcie od Komorowskiego, to mniejsza liczebność ekipy. Obecny prezydent ma ośmiu ministrów w randze sekretarza lub podsekretarza stanu plus szefa BBN. Duda planuje powołanie w to miejsce sześciu osób plus szefa BBN. Szefową kancelarii będzie posłanka PiS Małgorzata Sadurska, szefem gabinetu prawdopodobnie Adam Kwiatkowski (poseł PiS i były współpracownik Lecha Kaczyńskiego). Z kolei minister w kancelarii Lecha Kaczyńskiego Maciej Łopiński ma odpowiadać m.in. za skompletowanie Narodowej Rady Rozwoju, która będzie wspierać prezydenta w kwestiach strategicznych. Oprócz tego ministerialny skład kancelarii uzupełnią: odpowiedzialny za kwestie międzynarodowe Krzysztof Szczerski (poseł PiS), Wojciech Kolarski, zaufany współpracownik Dudy i szef jego europoselskiego biura, oraz pani prawnik, której nazwiska współpracownicy Dudy nie chcą zdradzić. Szefem BBN ma zostać Paweł Soloch, szef Instytutu Sobieskiego.
W składzie kancelarii nie ma żadnego z polityków związanych z partyjnym aparatem PiS z Nowogrodzkiej. Są za to byli współpracownicy Lecha Kaczyńskiego oraz osoby – jak sam Duda – wywodzące się z Krakowa. Może to być pozycja startowa do budowania przez Dudę własnej niezależnej pozycji.