Jestem przekonany, że spór polityczny wokół TK już wycichł, został zakończony. I w tej chwili TK, poczekajmy panie redaktorze, dajmy chwilę czasu, niech działa TK. My dokonamy oceny po jakimś czasie, chętnie przyjdę do pana i podzielę się swoimi wrażeniami - mówił w Radiu ZET marszałek Senatu, Stanisław Karczewski. Dodaje też, że TK powinien pracować. I powinien pracować intensywnie.
Karczewski komentował też sprawę czytania przez sędziego Muszyńskiego korespondencji sędziów, o której jako pierwszy napisał DGP. Zapewnił, że nie czytałby prywatnej korespondencji senatorów, choć przyznał, że sam padł ofiarą takiego procederu. Mówię panu o tym, jaka jest sytuacja prawna, bo sam kiedyś spotkałem się z taką sytuacją. Przyszła do mnie korespondencja, otwarta. Zapytałem się dlaczego? Okazało się, że faktycznie, byłem wzburzony tym, podobnie, jak pan redaktor, okazało się, że to jest zgodne z przepisami, zgodne z prawem. Było to zaadresowane do mnie, jako ordynatora oddziału chirurgicznego i pani dyrektor przeczytała ten list. Przeczytała to - tłumaczył.
CZYTAJ WIĘCEJ O POCZTOWEJ AFERZE W TK>>>
Konrad Piasecki zapytał też marszałka Senatu o to, czy mieszkająca w Berlinie prezes Przyłębska jest najwłaściwszym człowiekiem na stanowisku prezesa Trybunału. Panie redaktorze pomieszkuje pewno tak, no bo z mężem trzeba mieszkać, ja mieszkam z żoną w Warszawie, choć mam mieszkanie gdzie indziej, to główne - odpowiedział polityk PiS.
Dziennikarz chciał więc wiedzieć, dlaczego marszałek Senatu jest taki łaskawy dla sędzi Przyłębskiej, a ostro krytykuje byłego prezesa TK, Andrzeja Rzeplińskiego. Jestem, jestem, jestem. Nie tylko dlatego, że pani prezes jest kobietą, tylko że pani prezes dopiero rozpoczyna, a pana prezesa poznaliśmy bardzo dobrze w roli nie sędziego TK, nie prezesa TK, tylko polityka. Niepotrzebnie. Ja kiedyś miałem inną opinię o panu prezesie Rzeplińskim, ale to bardzo szybko zmieniłem, mogę nawet bardzo dokładnie powiedzieć, w którym momencie i kiedy zmieniłem, to było w czerwcu, szybko czas biegnie, w 2014 r - odrzekł polityk. zieć się, jakie są przepisy.
Karczewski zabrał też głos w sprawie kontrowersyjnej ustawy o wycince drzew. Jego zdaniem, nawet opozycja wspierało to prawo. I wszyscy chwalili i byli zadowoleni z tego, bo intencja tej ustawy była bardzo dobra - wyjaśnił. Panie redaktorze bardzo wielu właścicieli działek chciałoby dosadzić nowe drzewa, nie może, bo stare rosną, nie można było wycinać, było to skomplikowane - dodał. Jego bowiem zdaniem, wielu Polaków skorzystało na tej ustawie. Panie redaktorze, ja się spotykam, w przeciwieństwie chyba do polityków PO, spotykam się z wyborcami. Bardzo wielu wyborców, bardzo wielu Polaków dziękowało za tą ustawę. Mówiło, że wreszcie jest spokój, wreszcie będzie normalność. Ale ta normalność okazała się, że nie jest w pełni - wyjaśniał.
Zapewnił, że jeśli jednak w prawie jest luka, to zostanie załatana. Tak, ale tak czasami jest, no więc szybciutko trzeba zmienić. My zmienimy. Jeżeli coś jest nie tak, jest źle, potrafimy się z tego wycofać i wycofamy się. Ja bym nie wycofywał się całkowicie. Zrobiłbym taki zapis, który uniemożliwiałby wycinkę drzew po to, aby umożliwić sprzedaż działki deweloperom, to bym zrobił. Nie wiem, jak to jest możliwe. Natomiast widzę i słyszę, że jest taki problem - mówił.
Natomiast jeśli panie redaktorze jeszcze pan mówi, to jestem przekonany, że wiele tych wycinek, które pokazywane są w różnych programach telewizyjnych, o których się mówi, wcale nie dotyczą tej ustawy. To są zupełnie inne wycinki, zupełnie nie w ramach tej ustawy i dlatego jest tak napędzana ta… Jest problem, ten problem szybciutko rozwiążemy i to panu obiecuję - zapewnił.
Karczewski bronił też ministra Szyszki. Ja mogę powiedzieć tak, że znam bardzo dobrze pana prof. Jana Szyszkę, często z nim byłem, w trakcie kampanii wyborczej, zawsze miał sadzonki drzew ze sobą i rozdawał. To piękny gest - stawał po stronie szefa resortu środowiska marszałek Senatu. Naprawdę, nie, te drzewa, które wyrosły z tego nie będą na pewno ścinane, ale przecież to pan prof. Jan Szyszko doprowadził do tego i tak naprawdę to dzięki w dużej mierze jego inicjatywie nie doszło do sprywatyzowania lasów, czego chciała PO, a o tym wiemy i pan wie i radiosłuchacze wiedzą - powiedział.
Na koniec programu Konrad Piasecki zapytał swojego rozmówcę o to, czy chce postawić pomnik Jarosławowi Kaczyńskiemu. Ja nie mówię, że ja bym chciał. Padło pytanie, czy w przyszłości, ja uważam pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego za bardzo poważnego polityka - odpowiedział. Ale panie redaktorze, ja nie mówię, ja nie będę stawiał nikomu pomników. Nie chciałbym żeby za życia była mowa. Postawiliśmy jeden pomnik panu prezydentowi Lechowi Wałęsie, jest lotnisko jego imieniem nazwane, bardzo wielu i polityków i obywateli uważa, że to przedwczesne i bardzo złe rozwiązanie - podsumował.