Większość wyjazdów w czasie kampanii ma odbyć jako premier. Niemniej opozycja zarzuca szefowi rządu, że rozdaje na nich kiełbasę wyborczą, za którą płacą podatnicy, i agituje za PiS, zamiast rządzić. "Premier ma nienormowany czas pracy" - wyjaśnia szef jego gabinetu politycznego Adam Lipiński.
Wczoraj w Słupsku Jarosław Kaczyński towarzyszył szefowi MSWiA Władysławowi Stasiakowi w podpisywaniu decyzji o podwyżkach dla policjantów. "To próba kupowania głosów policjantów!" - oburza się Marek Biernacki z PO. "Państwo musi być silniejsze, żeby było lepsze" - uzasadnia decyzję rządu premier. Identyczne słowa wygłaszał miesiąc temu w gdańskiej hali Olivii na pierwszej konwencji PiS w tej kampanii.
Premierowi niełatwo będzie czytelnie rozdzielić funkcję szefa rządu i partii. W Słupsku większość pytań dziennikarzy nie dotyczyła policji, lecz miejsc na liście wyborczej PiS. Kaczyński zapewniał, że nie odmówi miejsca Nelly Rokicie, znajdzie się ono także dla rzecznika rządu Jana Dziedziczaka. Pytany o plany polityczne wobec Jana Rokity szef rządu powiedział: "Wielokrotnie mówiłem, spierając się z panem Janem i mając w różnych sprawach nieraz radykalnie różne zdanie, że nie warto tego bardzo zdolnego polityka marnować".
Kaczyński dodał, że PiS chce wygrać wybory i stworzyć silny rząd. "A w takim rządzie dla dobrych, sprawnych polityków jest zawsze miejsce" - zapewnił.
Na Pomorze Jarosław Kaczyński pojechał kawalkadą aut będących w kancelarii szefa rządu. "Biuro Ochrony Rządu bardzo by chciało, by premier zawsze się poruszał w takiej kolumnie" - tłumaczy Dziedziczak. Ale według jego zapewnień premier stara się nie nadużywać rządowych przywilejów. Gdy jedzie gdzieś jako prezes PiS, porusza się partyjnymi środkami lokomocji. Tak dzieje się jednak praktycznie tylko w weekendy.
Od początku września każdą sobotę i niedzielę premier poświęca na agitację wyborczą. Przed tygodniem najpierw był w Krakowie na konwencji wyborczej, niedzielny poranek spędził na pielgrzymce ludzi pracy w Częstochowie, a popołudnie - w Białymstoku na kolejnej konwencji PiS. "Przecież to powinno być rozliczone jako koszt komitetu wyborczego" - oburza się skarbnik Platformy Obywatelskiej Mirosław Drzewiecki, dodając, że w to nie wierzy.
"Opozycji nie przekonamy, ale zaręczam, że koszty przejazdu samochodem i przelotu helikopterem na Podlasie zostały pokryte z konta partyjnego" - zapewnia rzecznik rządu.
Najbliższy weekend premier spędzi na tzw. ścianie wschodniej. Znów odwiedzi PiS-owskie konwencje wyborcze. W sobotę w Rzeszowie, a w niedzielę w Lublinie. "Premier musi być, bo to jego wystąpienia przyciągają tłumy na konwencje i zwracają uwagę mediów, zapewniając telewizyjne transmisje" - przyznaje jeden ze sztabowców PiS. Kaczyński ma tam pojechać partyjną skodą, a nie służbowym bmw. "Gdybyśmy mieli wykorzystywać fakt, że prezes jest premierem, wszędzie latalibyśmy helikopterem rządowym" - mówi Dziedziczak.
Poniedziałek i wtorek premier spędzi w Warszawie. Ale to będą wyjątkowe dni w kalendarzu wyborczym premiera. Im bliżej 21 października, tym częściej będzie w terenie. Kto w tym czasie będzie rządził? "Zastępuje go wicepremier Przemysław Gosiewski, ale przecież jeśli jest rzeczywiście potrzeba, to z każdego miejsca w Polsce premier może wrócić w 45 minut" - wyjaśnia minister Adam Lipiński. Czy w kampanii premierowi starcza czasu na rządzenie? Szef jego gabinetu politycznego zauważa, że Jarosław Kaczyński ma nienormowany czas pracy. "Wiele razy zdarzało się, że wyjeżdżałem z kancelarii przed północą, a premier nadal pracował - zaznacza"
Jarosław Kaczyński jeździ po Polsce i spotyka się z rodakami. Ale robi to jako premier czy prezes PiS, który prowadzi kampanię wyborczą? - pyta DZIENNIK. Rzecznik rządu zapewnia, że jego szef stara się rozdzielać te funkcje i być jak żona Cezara. Tak więc, gdy w weekend jedzie na partyjną imprezę, płaci za to PiS.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama