DZIENNIK napisał dziś o wywożeniu pod osłoną nocy archiwum Wojskowych Służb Informacyjnych. Miały one dotrzeć, w nieoznakowanych samochodach do Kancelarii Prezydenta.

"Uruchomiłem postępowanie w tej sprawie" - poinformował rano nowy szef MON Bogdan Klich, komentując w TVN24 doniesienia DZIENNIKA. Jego zdaniem, oprócz wywożenia dokumentów kopiowano też zawartość twardych dysków z komputerów komisji weryfikacyjnej WSI, na których były informacje dotyczące tych służb.

Reklama

Antoni Macierewicz zaprzeczył takiej możliwości, stwierdzając, że na komputerach komisji weryfikacyjnej nie dało się kopiować twardych dysków

"Coś tam wwożą, jakieś worki"

Jak ustalił DZIENNIK, tajne dokumenty z dawnej siedziby Wojskowych Służb Informacyjnych wyjeżdżały do ostatnich godzin rządów PiS - prosto do kancelarii Lecha Kaczyńskiego. Nieoznakowane furgonetki krążyły nawet w nocy - potwierdzają świadkowie. "Widziałam jakieś większe niż osobowe samochody wjeżdżające tu około godziny 1-2 w nocy" - powiedziała DZIENNIKOWI mieszkanka budynku naprzeciwko Biura Bezpieczeństwa Narodowego przy ulicy Karowej.

"Pierwsza partia dokumentów wyjechała w ubiegłym tygodniu, jeszcze zanim ogłoszono, że Olszewski zastąpi Macierewicza" - potwierdził DZIENNIKOWI jeden z oficerów związanych z wojskiem.

"Coś tam wwożą, jakieś worki" - przyznała w rozmowie z DZIENNIKIEM Patrycja Hryniewicz, rzeczniczka BBN. Jak wyjaśniła, Kancelaria Prezydenta użycza kilku pomieszczeń komisji weryfikacyjnej byłych Wojskowych Służb Informacyjnych.

Reklama

Kancelaria: Nie było nic nielegalnego

Potwierdza to Michał Kamiński, szef kancelarii. "Nie miało miejsca żadne nielegalne przenoszenie dokumentów byłych Wojskowych Służb Informacyjnych do Kancelarii Prezydenta RP. Komisja Weryfikacyjna zwróciła się do Kancelarii Prezydenta z prośbą o użyczenie pomieszczeń z uwagi na trudności lokalowe" - napisał w oświadczeniu. I jak dodaje, komisja dostała od kancelarii dodatkowe pomieszczenia w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.

Sprawę bagatelizuje również poseł Marek Suski z PiS. "Burza w szklance wody" - tak komentuje informacje o wywożeniu dokumentów. "To jest rzecz naturalna, że się kopiuje i przewozi akta" - mówi w TVN24.

"To są materiały należące do komisji weryfikacyjnej, potrzebne do jej pracy, nie ma natomiast żadnego archiwum WSI" - mówił w TVN24 były minister obrony narodowej Aleksander Szczygło. Dodał, że Komisja Weryfikacyjna nie jest częścią MON i nie ma określonego miejsca, w którym musi pracować. Czyli może to robić także u prezydenta. "Nie widzę nic w tym niestosownego i nic co byłoby sprzeczne z przepisami prawa" - stwierdził Szczygło.