"Jeżeli chodzi o sytuację, gdy jakaś grupa dopuszcza się przestępstwa, a okupowanie gmachu publicznego jest przestępstwem, to mogą być podejmowane różne działania. Były takie momenty, że w tych okolicach komórki były zagłuszane, ale to niekoniecznie było związane z pielęgniarkami. Były inne przyczyny tego rodzaju działań" - powiedział były premier. Nie zdradził jednak, dlaczego zagłuszano telefony. "Nie mogę w tej chwili o wszystkim mówić, ale były takie przyczyny związane z bezpieczeństwem państwa" - powiedział jedynie.

Reklama

Kaczyński odniósł się też do słów ministra sprawiedliwości. Zbigniew Ćwiąkalski mówił, że gdyby okazało się, iż to urzędujący wówczas premier wydał polecenie o zagłuszaniu, można by rozpatrywać to jako przekroczenie uprawnień, za co grozi więzienie.

"Oświadczenie ministra Ćwiąkalskiego to nowa jakość w życiu publicznym. Mówienie o uwięzieniu szefa największej partii opozycyjnej - coś takiego jeszcze się nie zdarzyło" - uznał Kaczyński. I dodał, że Ćwiąkalski jest pierwszym ministrem, który powinien odejść z rządu.