Prokurator Majewski odmówił ujawnienia dalszych szczegółów. Nie wiadomo więc, jakie dokumenty znaleziono, ani u kogo. Nie wiadomo nawet, ile mieszkań przeszukano.
Wcześniej Piotr Bączek, członek komisji weryfikacyjnej, zapewnił, że on nie miał tajnych akt w domu. Mógł mówić prawdę, bo prokuratorzy nie postawili mu dziś zarzutów.
Jeśli tajnych dokumentów nie miał Bączek, to ze słów rzeczniczki prokuratury wynika, że mogli mieć je w swoich domach: drugi z członków komisji weryfikacyjnej - Leszek Pietrzak, były oficer specsłużb PRL - Aleksander Lichocki (to on oferował DZIENNIKOWI sprzedaż tajnego aneksu do raportu o likwidacji WSI) oraz dziennikarz Wojciech Sumliński (zajmował się tematyką wojskowych specsłużb).
Lichocki i Sumliński zostali zatrzymani już wczoraj i już wczoraj postawiono im zarzut płatnej protekcji - mieli proponować różnych osobom usunięcie za pieniądze ich nazwisk z raportu o WSI. Dziś prokuratura wniosła do sądu o ich aresztowanie. Obaj nie przyznają się do winy.
Piotr Bączek zgłosił się dziś rano do prokuratury na przesłuchanie. Na wszelki wypadek zabrał ze sobą... szczoteczkę do zębów. Okazało się, że niepotrzebnie, bo nie usłyszał zarzutów, a zeznawał w charakterze świadka. Podobnie jak Leszek Pietrzak, on też był świadkiem. I też nie ma zarzutów.
Wczoraj ABW przeszukała kilkanaście lokali w związku z domniemanymi nieprawidłowościami przy działaniach komisji weryfikacyjnej WSI.