"Dla Szymona Hołowni, młodej gwiazdy politycznej w Polsce, debata nad liberalizacją prawa aborcyjnego może oznaczać przedwczesny koniec jego kariery" – ocenia korespondentka berlińskiej gazety Gabriele Lesser cytowana przez Deutsche Welle.
"Rachunek" dla Hołowni od kobiet
Dziennikarka wyjaśnia, że lider Trzeciej Drogi, który w przyszłym roku zamierza wystartować w wyborach prezydenckich, zwrócił przeciw sobie wiele kobiet.
Polki nie wybaczą mu tej zdrady. Rachunek dostanie w 2025 roku- komentuje dla TAZ politolożka Anna Materska-Sosnowska.
Kontrowersyjne ruchy marszałka Sejmu
Marszałek Sejmu najpierw przesuwał termin debaty nad projektami ustaw dotyczących aborcji, a następnie zażądał głosowania "zgodnie z własnym sumieniem", czyli bez dyscypliny partyjnej - zauważa TAZ. "To może jednak oznaczać, że wszystkie cztery projekty koalicji rządzącej przepadną, bo partie opozycyjne – narodowo-populistyczne Prawo i Sprawiedliwość i skrajnie prawicowa Konfederacja – na pewno zagłosują przeciwko" – pisze Gabriele Lesser. I dodaje, że Hołownia musi zdecydować, czy wybiera "dobre relacje z Kościołem katolickim Polski czy urząd prezydenta w przyszłości".
Rola kobiet w sukcesie koalicji 15 października
TAZ zwraca uwagę, że koalicja rządząca zawdzięcza swój sukces wyborczy z 15 października w znacznym stopniu polskim kobietom. Dziennik przypomina o restrykcyjnych przepisach aborcyjnych w Polsce, zaostrzonych jeszcze wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. "Od tamtego czasu ciąże wysokiego ryzyka kilkakrotnie zakończyły się śmiercią płodu i przyszłej matki. Gdy tylko aborcja może uratować życie ciężarnej kobiety, polscy lekarze wolą czekać albo powoływać się na swoje dobre katolickie sumienie, choć pacjentka umiera" – pisze Lesser.
Korespondentka TAZ dodaje, że właśnie tego powodu "wiele wściekłych Polek zagłosowało na partie, których obietnice wyborcze, jak liberalizacja prawa aborcyjnego, dostępność pigułki dzień po i finansowanie przez państwo zapłodnienia in vitro, zapowiadały rozwiązanie wielu obecnych problemów".