W niedzielę po wiecu w Mediolanie szef rządu został uderzony w twarz ciężkim przedmiotem; w rezultacie doznał między innymi pęknięcia kości nosowej. "Jako wspomnienie tych dni pozostaną mi dwie rzeczy: nienawiść nielicznych i miłość wielu, bardzo wielu Włochów" - oświadczył premier w komunikacie, rozpowszechnionym przez jego kancelarię.

Reklama

"Jednym i drugim składam tę samą obietnicę: będziemy podążać naprzód z większą siłą i większą determinacją drogą wolności" - dodał Berlusconi. "Jesteśmy to winni naszemu narodowi, jesteśmy to winni naszej demokracji, w której góry nie wezmą ani przemoc kamieni, ani ta gorsza - słów" - podkreślił.

"W tych dniach otrzymałem zapewnienia o bliskości ze strony niektórych politycznych liderów opozycji. Jeśli to, co się stało, przyniesie większą świadomość potrzeby spokojniejszego i uczciwszego języka we włoskiej polityce, to ten ból nie był nadaremny" - napisał Berlusconi.

I ocenił: "Wydaje się, że niektórzy przedstawiciele opozycji zrozumieli: jeśli będą potrafili zdystansować się naprawdę w sposób uczciwy od nielicznych podżegaczy, nawołujących do przemocy, wtedy będzie mogła wreszcie rozpocząć się nowa era dialogu".

"W każdym razie my będziemy dalej podążać drogą reform, o jakie proszą nas Włosi" - oznajmił premier.

Włoskie media podały, że bezpośrednio po opuszczeniu mediolańskiego szpitala Berlusconi pojechał na cztery godziny do swego dentysty. W wyniku ciężkiego ciosu, zadanego przez szaleńca, szef rządu miał uszkodzone dwa zęby.