Tureckie władze wytykają Zachodowi bezczynność w sprawie Krymu. Mówił o tym przewodniczący tureckiego parlamentu Cemil Cziczek, który zakończył właśnie wizytę w Polsce. Jeszcze przez aneksją Krymu przez Rosję tureckie władze były jednymi z pierwszych, które wyrażały zaniepokojenie sytuacją. Chodziło przede wszystkim o krymskich Tatarów, którzy są spokrewnieni z Turkami. Ankara, tak jak Zachód, nie uznała wyników referendum na Krymie i odłączenia się półwyspu od Ukrainy.

Reklama

Cemil Cziczek podkreślił w rozmowie z Polskim Radiem, że w sprawie Krymu Zachód tak naprawdę nie zrobił nic. Poza Niemcami, pozostałe państwa tworzą tylko pozory, że chcą w tej sprawie coś zrobić. Tak naprawdę, one tylko podniosły rękę, ale ta ręka zawisła w powietrzu. Wszyscy oczekują na przykład od Turcji konkretnych działań, a Turcja chciałaby zobaczyć, co tak naprawdę mogą w tej sprawie zrobić pozostałe kraje - powiedział przewodniczący tureckiego parlamentu. Cemil Cziczek zapowiedział, że Turcja będzie bronić praw Tatarów na Krymie. Nie chciał jednak powiedzieć, w jaki sposób Ankara zamierza to robić.