Meni Naftali jest Żydem z Maroka i pracował w rezydencji premiera Izraela przez półtora roku do listopada 2012 roku. Twierdzi, że żona izraelskiego premiera kazała służbie trzy razy dziennie zmieniać ubrania i brać prysznic przez każdym wejściem do sypialni państwa Netanjahu.
Mężczyzna zeznał w sądzie, że Sara Netanjahu zrobiła jednej ze służących awanturę, gdy ta przez pomyłkę niekoszernie spakowała jajka do jednej torby. Żona premiera miała też krzyczeć na Marokańczyka, gdy zobaczyła więdnące kwiaty w wazonie, mówiąc, że „to nie zdarzyłoby się w Pałacu Elizejskim”, a także zadzwonić do mężczyzny w środku nocy, by udzielić mu reprymendy, że kupił mleko w folii, a nie w kartonie.
Żona Benjamina Netanjahu miała też pretensje do służby, że ta kupuje zbyt dużo jedzenia, a przez to jej mąż wygląda za grubo na zdjęciach. Były służący twierdzi też, że gdy złożył wymówienie z pracy, Sara Netanjahu podarła je, krzycząc, że jej mąż ma teraz na głowie kryzys w stosunkach z Iranem.
Rzecznik izraelskiego premiera oświadczył, że zeznania Marokańczyka to kłamstwo, a mężczyzna chce wyciągnąć z budżetu państwa pieniądze, oczerniając Benjamina Netanjahu i jego żonę.
Meni Naftali w marcu złożył w sądzie pozew o mobbing i domaga się miliona szekli czyli około 250 tysięcy dolarów. Sprawa wyszła jednak na jaw dopiero w ostatnich dniach, gdy mężczyzna złożył w sądzie zeznania.