Bataliony zaporowe działały w Armii Czerwonej, między innymi w czasach II wojny światowej. Teraz - według rzecznika sztabu operacji antyterrorystycznej Andrija Łysenki - Rosjanie wykorzystali żołnierzy swoich wojsk wewnętrznych, którzy przeciwdziałali odwrotowi bojówkarzy spod Debalcewa. Ten fakt jest potwierdzony przez kilka źródeł, w tym dzięki informacjom otrzymanym od zatrzymanych separatystów.
To pierwszy taki przypadek obecności batalionów zaporowych, które gnały ludzi do przodu. Co więcej, w szturmie brali udział komandosi z Uljanowska - zaznaczył Andrij Łysenko.
Ogółem w ciągu ostatniej doby bojówkarze atakowali Ukraińców 134 razy. Pięciu ukraińskich żołnierzy zginęło, 27 zostało rannych. Separatyści próbowali otoczyć Debalcewo i zdobyć Stanicę Ługańską. Władze twierdzą, że straty bojówkarzy są bardzo duże, a miejscowe szpitale i kostnice przepełnione. Dokładne dane nie są ujawniane, choć część rannych i zabitych separatyści zostawiali na polu walki.
ZOBACZ TAKŻE: Nie ma miejsc w kostnicach, brakuje leków. Przyjechały czołgi z Rosji>>>