Konieczna i zdecydowana walka z terroryzmem nie uzasadnia rzucania ogólnego podejrzenia na wszystkich ludzi określonej wiary, w tym przypadku wiary muzułmańskiej, lub określonego pochodzenia. Sposób postępowania jest moim zdaniem sprzeczny z fundamentalną ideą międzynarodowej pomocy dla uchodźców oraz zasadami współpracy międzynarodowej - oświadczyła Angela Merkel w poniedziałek przed rozpoczęciem konferencji prasowej w Berlinie z prezydentem Ukrainy Petro Poroszenko.
Szefowa niemieckiego rządu zaznaczyła, że urząd kanclerski i MSZ robią wszystko co tylko możliwe, by wyjaśnić prawne położenie obywateli, szczególnie tych, którzy mają podwójne obywatelstwo. Berlin jest w ścisłym kontakcie z partnerami europejskimi - podkreśliła Merkel. Jej rzecznik Steffen Seibert informował po raz pierwszy w niedzielę o krytycznym podejściu Merkel do działań podejmowanych przez Trumpa.
Kanclerz jest przekonana, że nawet niezbędna, zdecydowana walka z terroryzmem nie uzasadnia rzucania ogólnego podejrzenia na ludzi konkretnego pochodzenia czy wyznania - powiedział rzecznik. Jak podkreślił, kanclerz wyraża ubolewanie z powodu dekretu i takie stanowisko przedstawiła podczas sobotniej rozmowy telefonicznej z Donaldem Trumpem.
Seibert przypomniał, że konwencja genewska w sprawie statusu uchodźców wymaga od społeczności międzynarodowej przyjmowania ludzi uciekających przed wojną ze względów humanitarnych. Wszystkie państwa sygnatariusze są do tego zobligowane. Kanclerz mówiła o tej zasadzie prezydentowi USA we wczorajszej rozmowie - dodał.
Dekret podpisany w piątek przez prezydenta USA Donalda Trumpa zawiesza przyjmowanie przez USA uchodźców z Syrii do odwołania oraz uchodźców z innych krajów na 120 dni. Przewiduje on także wstrzymanie przez 90 dni wydawania amerykańskich wiz obywatelom krajów muzułmańskich mających problemy z terroryzmem - Iraku, Iranu, Syrii, Sudanu, Libii, Jemenu i Somalii.
Celem dekretu ma być według Trumpa zapobieżenie przenikaniu do USA "radykalnych islamskich terrorystów". Decyzja ta wywołała szerokie protesty na świecie i została skrytykowana m.in. przez premier Wielkiej Brytanii Theresę May i premiera Kanady Justina Trudeau.